Douglas Adams (1952-2001) był brytyjskim pisarzem s-f, dziennikarzem i scenarzystą. Spod jego pióra wychodziły między innymi skecze dla Monty'ego Phytona (Latający Cyrk, MP i Święty Graal) oraz scenariusze do Doctora Who. Adams, którego ulubionym narzędziem był purnonsens, jest nazywany ojcem groteski s-f.
Nadawane od marca 1978 roku w rozgłośni radiowej BBC słuchowisko Autostopem przez Galaktykę zyskało sobie rzeszę fanów ze względu na absurdalny, acz inteligentny, humor oraz nowatorskie, wybiegające daleko w przyszłość myślenie Adamsa.
Książkowa wersja przygód Artura Denta rozrosła się do trylogii w pięciu częściach, a ja jestem niedługo po przeczytaniu pierwszej z nich.
Artur Dent, wysoki, ciemnowłosy trzydziestolatek, który wiecznie odczuwa nieuzasadniony bliżej niepokój, budzi się pewnego dnia rankiem i wykonuje codzienne czynności, utrzymując na progu świadomości fakt, że za oknem znajduje się żółty buldożer. Kiedy wreszcie fakt ten dociera do jego mózgu, Artur natychmiast układa się na jego drodze, by nie dopuścić do zburzenia swojego domu (celem wybudowania właśnie w tym miejscu autostrady) przez pracującego dla rady miejskiej potomka Dżyngis Chana. Nagle pojawia się jego przyjaciel, Ford Prefect, aby przy sześciu piwach wyjawić mu swój niezwykły sekret: otóż pochodzi on z małej planety w okolicach Betelgeuzy, a Ziemia ma zostać za parę minut zniszczona, gdyż koliduje z autostradą galaktyczną.
Życie... (...) Możesz na nie pluć, możesz je ignorować, ale nie możesz go polubić!
Jak się zapewne domyślacie Artur i Ford jako jedyni ocaleli z zagłady naszej ukochanej planety, co okazało się dopiero początkiem ich niezwykłych przygód.
Czym jest Przewodnik Autostopem przez Galaktykę? Otóż jest to najbardziej godna uwagi książka spośród wydanych przez wielkie korporacje wydawnicze Ursa Minor, prawdziwe kompendium wiedzy (momentami nieścisłe, zawierające wiele danych apokryficznych, oraz tego, co akurat wydało się wydawnictwu ciekawe), a mające nad sławną Encyklopedią Galactica poważną przewagę z dwóch względów: po pierwsze jest tańsze, a po drugie ma na okładce napis: "Bez paniki" wydrukowany dużymi, sympatycznymi literami.
Książka Adamsa pełna jest absurdalnego humoru i satyry na ludzkość, czyta się ją bardzo dobrze co jakiś czas wybuchając śmiechem. Całość oscyluje gdzieś pomiędzy Monty'm Phytonem a Doctorem Who, co powinno być wyznacznikiem dla osób zastanawiających się nad sięgnięciem po tę kultową pozycję. Ja i MP i Doctora bardzo cenię, więc bawiłam się świetnie. Nie będę bardziej zagłębiać się w szczegóły, bo szkoda byłoby psuć Wam zabawę, a na zachętę (lub ku przestrodze) zamieszczę krótki fragment:
(Fragment przewodnika "Autostopem przez Galaktykę", strona sześćset trzydzieści cztery tysiące siedemset osiemdziesiąt siedem, część pięć a, hasło: Magrathea)
Dawno temu, w mrokach czasów strożytnych, w wielkich i pełnych chwały dniach dawnego Imperium Galaktycznego, życie było szalone, bogate i przeważnie wolne od podatków.
Potężne statki kosmiczne przecierały szlaki pomiędzy egzotycznymi słońcami w poszukiwaniu przygód i bogactw na najodleglejszych krańcach Galaktyki. W owych czasach ludzie byli nieustraszeni, stawki wysokie, mężczyźni byli prawdziwymi mężczyznami, kobiety prawdziwymi kobietami, a małe futrzane stworki z Alfa Centauri - prawdziwymi małymi małymi stworkami z Alfa Centauri.
"Hej, czy wihasz tego zażytnego froda, Forda Prefecta? Ten to wie gdzie ma ręcznik!".
Ja pilnuję swojego ręcznika (choć nie od Marksa i Spencera) i Wam też radzę, nigdy nie wiadomo, kiedy znajdziecie się na pokładzie statku kosmicznego o napędzie nieprawdopodobieństwa.
Oczywiście polecam :)
Ocena: 4/5
Przyjemni mi się czytało Twoją recenzję i choć nie gustuję zbytnio w literaturze science-fiction, to książka wydaje mi się interesująca. Przeczytam, jeżeli tylko będę miała taka okazję:). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńWidziałam film i jeśli absurdalny humor i fabuła ekranizacji jest jakimś wyznacznikiem, książka MUSI robić wrażenie:)
OdpowiedzUsuńCena okładki to chyba jeszcze z PRLu ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam kiedyś fragment filmu, ale jakoś specjalnie mnie nie zaciekawił. Jeśli to podobny humor do tego z Monty Phytona to zdecydowanie nie dla mnie ;) Chociaż cytaty fajne ;)
Pozdrawiam :)
Muszę ją zdobyć!:D Świetna recenzja, a przedstawiony przez Ciebie przedsmak fabuły bez najmniejszego oporu przykuł moją uwagę :) Wygląda na to, że po recenzowanych przez Ciebie "Syrenach z Tytana" (które niedawno nabyłem) przyjdzie czas na "Przewodnik: Autostopem przez galaktykę" ;)
OdpowiedzUsuńkasandra,
OdpowiedzUsuńmiło mi :)
viv,
zdecydowanie - ale to kwestia gustu, nie każdy lubi taki humor.
Arsenka,
;)
Maks,
dzięki :) o, kupiłeś Syreny? To czeka Cię kawałek świetnej literatury, fajnie, że mogłam polecić :)