Pablo wywołał mnie do tablicy, więc się uzewnętrznię trochę, choć należę raczej do osób mało wylewnych.
Wychowałam się w miejscowości, w której przyszedł na świat noblista Isaac Bashevis Singer - Leoncinie - pięknym, zielonym miejscu, gdzie rzadko pada deszcz. Stąd pochodzi moja rodzina od strony mamy. Szkoda, że Leoncin nie wykorzystuje w celach marketingowych faktu wydania na świat noblisty ;)
Mieszkam i pracuję w Warszawie, skąd, wiele pokoleń wstecz, pochodzą moi przodkowie od strony ojca. Kocham to miasto, ale emeryturę planuję spędzić w Leoncinie.
Mam na karku trzeci krzyżyk, choć czuję się przynajmniej na ładnych parę lat mniej. I nieprawdą jest, jakoby w dniu trzydziestych urodzin coś się zmieniało. Nie wierzcie w te pogłoski. Trzęsienie ziemi pewnie gdzieś odnotowano, ale na pewno nie w moim pobliżu. Twarz też mi się nie zmieniła, tylko kolor włosów, ale to innego dnia i zgodnie z planem ;)
Mam cudownego męża, który jest też moim najlepszym przyjacielem. Jest ode mnie o 30 cm wyższy, co jest bardzo praktyczne przy wszelkiego rodzaju pracach domowych ;) O, a tak wyglądaliśmy 4 września ubiegłego roku:
Hodujemy sześć (6) kanarków. Miał być jeden, mężczyzna imieniem Kajmuś, ale kiedy zniósł jajko i wpadł w "depresję poporodową" musieliśmy powiększyć rodzinkę. Niestety Kajmuś terroryzował (tak, nadal mówimy o niej w rodzaju męskim) swojego męża i tak rodzina powiększyła się o dwa kolejne ptaszki. Dwa ostatnie są dziećmi Kajmusia i jego drugiego męża.
Uwielbiam polskie góry, szczególnie późną wiosną i wczesną jesienią, ale nie gardzę żadną porą roku ani pogodą. Ważne, żeby krajobraz nie był płaski :) Odkąd popsułam sobie kolano mogę zapomnieć o sportach zimowych i muszę nieco uważniej dobierać trasy wędrówek, ale i to nie zmusi mnie do leżenia plackiem na plaży :P
Mam wiele zainteresowań, w zasadzie interesuję się wszystkim po trochu: znam planety układu słonecznego i wiem jak dobrać odpowiednią farbę do mieszkania (chodzi nie tylko o kolor).
Kocham gotować. Łączenie składników sprawia mi frajdę, a banan na buzi męża - jeszcze większą. Korzystam czasem z książek kucharskich, ale najczęściej sama wymyślam przepisy. Najbardziej lubię kuchnię włoską (która nie zaczyna się i nie kończy na pizzy). Umiem i lubię robić (i jeść) sushi.
Muzyka... lubię ciężkie klimaty - Type'o'Negative, Nightwish, Iron Maiden, ale od paru lat słucham tego, co mi "wpadnie w ucho" - ostatnio jest to np. SoShy, muzyka z Piratów z Karaibów, czy japoński punk rock. Lubię covery punkowe. Kiedyś z mężem żartowaliśmy, że na moim odtwarzaczu można znaleźć takie znakomitości jak Vivaldi, Verdi, Lordi... trochę to przerysowane, ale tylko trochę ;)
Kino - absolutne nr 1 to Gwiezdne Wojny i Piraci z Karaibów. Ex equo. Poza tym postapokaliptyczne, cyberpuknowe wizje i Tim Burton. Seriale: Dr Who, CSI, That 70's show, Ally McBeal, Przyjaciele, True Blood (kocham piosenkę z czołówki!).
Książki - last but not least. Czytać i czytania nauczyła mnie mama, w moim domu rodzinnym zawsze było pełno książek i tak jest nadal - moja dwuletnia siostrzenica też lubi książki i często ją można przyłapać na jej mini foteliku bujanym z ulubionym Tuptusiu w dłoni. Kiedyś, pilnując jej, czytałam Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Niunia wzięła je do rączki, popatrzyła z namaszczeniem na okładkę, pogłaskała ją i oświadczyła "Ćitam".
Kiedyś chciałam być czarownicą i Jedi (to jak byłam bardzo mała), potem archeologiem (konkretnie Indianą Jonesem w spódnicy) i astrofizykiem, a w międzyczasie detektywem (w stylu Poirot). Trochę mi z tych marzeń zostało - czytam głównie szeroko pojętą fantastkę oraz kryminał ;)
Ale ciekawostki:))). Też uwielbiam gotować a jeszcze bardziej piec. Niezła historia z tym kanarkiem. Uśmiałam się:D. Wspólne mamy też zamiłowanie do postapokaliptycznych i cyberpuknowych wizji i serialu True Blood:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przyznaję, że jesteś bardzo ciekawą osobą:)
Ile smaczków Ciebie dotyczących. :D Muzyka nas łączy, a gotowanie wręcz przeciwnie. ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że mnie nikt nie wywoła do odpowiedzi, a tu jednak. ;) No ale biorę wyzwanie "na klatę" i opowiem o sobie niebawem. Niekoniecznie dziś, ale w najbliższych dniach na pewno.
Obraz ciekawej osoby wyłania się z tych słów :) Ja także lubie gotować i piec, sprawia mi to dużo satysfakcji. Piękne zdjęcie ślubne. Miałaś piękną suknię. Ja też kiedyś miałam 2 kanarki :)
OdpowiedzUsuńWidzę wiele wspólnych cech :) z trzecim krzyżykiem łącznie :) :) :) i jak Ty wcale nie czuję się na tyle :)
OdpowiedzUsuńKliknęłam sobie w powiększone zdjęcie, które dodałaś. Oprócz tego, że jest prześliczne, kościół w tle również, naprawdę. Gotyckie budowle mają w sobie trochę mroku i wiele uroku. Ale najważniejsze - WY :) I miałaś śliczną sukienkę! Tak się ciągnęła za Tobą... super :)!
OdpowiedzUsuńMuzykalnie i kinowo/filmowo jesteśmy podobne w upodobaniach ;)
Ojojojoj! Patrzę na koniec i oto zaproszenie do zabawy! :D Dziękuję bardzo, na pewno coś napiszę :))!
OO widze ,że ciakawa osóbka z Ciebie:) I tez Warszawianka:)Przynjmniej pod względem aktualnego miejsca zamieszkania,nie pochodzenia-to tak jk ja:)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się z historii kanarkowej, Kajmusia i jego drugiego męża :)
OdpowiedzUsuńMiło cię bliżej poznać :)
Pozdrawiam,
Kass
Sympatyczne ciekawostki i sympatyczna z Ciebie osoba :) Też we wrześniu mam rocznicę, ale już trzecią :)
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej na LC! :)
OdpowiedzUsuńJa też mam to za sobą, nawet nie bolało :-) Kanarków zazdroszczę :-)
OdpowiedzUsuńHa! Widzę, że mamy mnóstwo cech wspólnych:) Chyba tylko płec nas różni i serial True Blood:) Co do muzy, to ja uwielbiam wręcz OST z Piratów:) Leci u mnie bardzo często, nie pisze nawet o Ironsach bo... jak można ich nie kochać:) Nightwish często mi wtóruje podczas pisania recenzji:))
OdpowiedzUsuńFajna ta zabawa:) Można zrobić 2 część w lipcu?:))
kasandra,
OdpowiedzUsuńteraz też się z Kajmusiowej historii śmiejemy, ale początkowo był szok. I reklamacja - samiec jest 90 zł droższy od samicy!
I vice versa :)
Ewa,
nie myślałaś chyba, że będziesz sobie cichutko siedzieć na tym swoim bloxie? :P i dzięki za gratulacje, jeeeej jestem naprawdę mocno zszokowana, ale przyznaję, że i dumna :D
Aneta,
dziękuję za miłe słowa :) kanarki łączą ludzi. I storczyki :D
sabinko,
grunt to być młodym duchem :)
miqa,
to zdjęcie to po prostu majstersztyk! Fotograf umieścił je nawet na swoim blogu, a my zrobiliśmy z niego obraz na ścianę :)
czekam z niecierpliwością :)
z głową w książce,
:) a skąd jesteś?
Kass,
kanarki to w ogóle bardzo wesołe stworzonka :)
Dodałam Cię do blogrola, nawet nie zauważyłam, że masz bloga... upały, roztrzepanie... ;)
niedopisanie,
dziękuję :) bo wrzesień to najlepszy miesiąc na ślubny kobierzec :)
pisanyinaczej,
fakt, nie bolało :) Mogę Ci jednego dać, ale mąż mnie z domu wyrzuci... ;)
Paweł,
też chciałeś być czarownicą? :P
Wiesz, że mi też się ten sieciowy ekshibicjonizm spodobał? Można by powtórzyć :)
Madzia
OdpowiedzUsuńCzarownicą? Nie:) Czarownikiem? Tak!!!:)
Fajna zabawa :) Ja też wrześniowa panna młoda byłam - to bardzo dobry miesiąc na takie akcje :)
OdpowiedzUsuńA historię podobną do kanarka przeżyłam z kotem, który - według weterynarza - był Zuzią. Do czasu. Pewnego dnia - a miał/a już ponad pół roku - czytałam sobie książkę, a kotek obok dokonywał kociej ablucji. I mi się szczegóły anatomiczne przestały zgadzać ;)
:))) miło mi Cię poznać (tak troszkę się z Tobą utożsamiam)
OdpowiedzUsuńTo gusta muzyczna mamy identyczne!:D
OdpowiedzUsuńJa wiem, ja wiem... straszna ze mnie narzekaczka... ale chyba kiedyś ktoś musiał mi powiedzieć coś niemiłego, przykrego i jakoś tak teraz ciągle mi się wydaje, że coś jest we mnie nie tak. I staram się zmienić swoje nastawienie, ale to jest ciężka praca.
OdpowiedzUsuńDo anoreksji mi daleko, bo ja... uwielbiam jeść. Naprawdę :D
Tak... moja wychowawczyni - powiedziała mi,że "trudne słowa" to walory... a tamta mnie za to zjechała... no cóż :D może nie do końca je rozumiała?
Dziękuję za miłe słowa :D !
Paweł,
OdpowiedzUsuń:)) a jaki rodzaj magii chciałeś praktykować? Ja tam od zawsze: elementalista :D
viv,
haha, moja kuzynka miała odwrotnie. Kocur Iwo pewnego dnia się okocił ;) jego uprzednie tycie tłumaczono wzmożonym apetytem... ;)
ta Magda,
czyżby to imię?
Moreni,
:D
Marta,
Oj tam oj tam, zaraz ciężka praca... grunt to pokochać siebie ;) albo zmienić lustra! Ale fakt, to ciężka praca - coś o tym wiem :)
prawdziwe :)
Uwielbiam CSI - myślałam, że nikt nie lubi ;)
OdpowiedzUsuńPiękna z Was para! I to prawda, że po trzydziestce niewiele się zmienia - ja również czuję się o kilka lat młodsza, chociaż póki co przyznaję się do swojego wieku:)
OdpowiedzUsuńNo i duży plus za Tima Burtona! Też go uwielbiam!
Miło Cię poznać:) Pozdrawiam gorąco!
Nie wiem, co wywołało większy uśmiech na mojej twarzy. Jedi, czy też pan kanarek, który stał się kobietą i wpadł w depresję :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Madzia
OdpowiedzUsuńZawsze miałem skłonności ku magii chaosu, tudzież marzyłem o byciu Bitewnym Magiem Ognia:)
Wygląda na to, że Kajmuś zdominował pierwszy plan wypowiedzi! Tylko co na to jego mąż?:)
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to odkryłaś przed nami wiele tajemnic, między innymi to, że chciałaś być Jedi i Indianą Jonesem, jednakże nadal nie wiem po której stronie mocy byś się wypowiedziała?:D Heh :)
Po za gustami literackimi, które śmiem twierdzić mamy zbliżone (przynajmniej w kwestii fantastyki), gusta muzyczne także oscylują wokół podobnych gatunków: Iron Maiden - klasyka, Nightwish - jakiś czas temu popadłem w zauorczenie.
Nie ma to jak dla odprężenia posłuchać mocnego brzmienia gitar i niesamowitego głosu wokalisty/wokalistki :)
beatrix,
OdpowiedzUsuńznam jeszcze wielu wielbicieli :)
Isadora,
dziękuję w imieniu swoim i męża :)
książkkoholiczka,
:D
Paweł,
ja z elementów też najbardziej lubię Ogień :)
Maks,
ciemna strona kusi, ale lubię swoje imię. Poza tym nie kojarzę Sitha-kobiety? Żart. Oczywiście po właściwej :)
Niedługo się okaże, że my wszyscy jesteśmy odludnymi słuchaczami metalu ;)