Jestem intelektualną masochistką, zawsze nią byłam i pewnie już zawsze będę. Sagę Zmierzch przeczytałam dwa razy, bo nie mogłam uwierzyć, że są osoby, którym to się może naprawdę podobać, zastanawiałam się, czy to ze mną jest coś nie tak? Schematyczne, pełne kalek z popularnych seriali typu Roswell, Buffy itp., naiwne, płytkie, monotematyczne, nudnawe czytadło, które zapoczątkowało falę nekrofilicznych romansideł - jakim cudem to się może podobać, się pytam???
"Drugie Życie Bree Tunner" omijałam szerokim łukiem (to ta wampirzyca, która zostaje ocalona przez Cullenów, by zginąć z rąk Volturich, a w "Zaćmieniu" poświęcono jej pewnie jakieś trzy strony tekstu, więc zdajecie sobie sprawę, jak kluczową jest postacią), jak zresztą postąpię z wszelkimi przyszłymi wspomnieniami pozostałych osób, które pojawiły się w dziele życia Pani Meyer, łącznie z kelnerką z restauracji w Port Angeles oraz panem Bannerem od biologii.
Co zatem sprawiło, że Midnight Sun trafiło przed me oczy? Zapewnienie umiarkowanych fanów serii, że gdyby Meyer udało się wydać Zmierzch Edwarda, seria byłaby o niebo lepsza. Oszczędzę sobie i Wam długich wywodów na ten temat: o ile perspektywa Belli była płytka, to punkt widzenia Edwarda należy określić jako wklęsły! Chłopak ma ponad 80 lat, jego przemyślenia powinny wykraczać nieco poza ramy "jestem taki zły, chcę ją zabić, ale ją kocham, więc odejdę, ale nie mogę, bo kocham ją". To są jego pamiętniki, mówimy o nie-człowieku, który nie spał przez ponad 7 dekad, spędzał noce samotnie (powtórzę: 7 dekad! To już chore, nie wspominając, że również niezdrowe. Mało wiarygodne. Dziwne.) na poszerzaniu swej wiedzy poprzez, między innymi, czytanie, a mimo to jego językowi dużo brakuje do wyrafinowania, jakiego należałoby oczekiwać. Posunę się dalej - Meyer w oryginale czyta się lepiej, niż w tłumaczeniu, ale język i styl nie zyskują na tym praktycznie wcale: nadal są proste i naiwne. Krótkie zdania "szatkują" tekst, niezbyt wyszukane słownictwo pozwala prześlizgiwać się po nim bez skupienia uwagi - a to przecież nie jest zaletą żadnej książki. Akcja się ślimaczy (moje słownictwo też nie musi być wyszukane) przez to ciągłe rozpatrywanie tego, jaki to Edward jest niebezpieczny i jak on ją kocha... Postaci... ja już nawet nie mam ochoty szukać ani ładnego ani dosadnego określenia dla tych papierowych marionetek.
Podsumowując: Zmierzch oczami Edwarda, poza kilkoma, baaardzo nielicznymi, wydarzeniami, jakich zwyczajnie nie mogliśmy oglądać oczami panny Swann, niczym nie różni się od Zmierzchu Belli. Jeśli ktoś oczekuje odrobiny wspomnień z długiego nie-życia wampira, niestety się rozczaruje, zostały wciśnięte w pozostałe 250 stron cierpień młodego Cullena. Nadal nie rozumiem, co świat w tym widzi i czemu kręci się wokół kogoś takiego jak Bella Swann, Ja mówię pas!
Nie polecam. Nikomu. Nigdy. Pod żadnym pozorem. Nie i już!
Ktoś mnie wreszcie rozumie. Jedno wielkie dno... I tyle. Przez "Zmierzch" kijem bym nie ruszył żadnej z jej książek.
OdpowiedzUsuńWiesz, ruszyć warto, chociażby po to, żeby wiedzieć, dlaczego nie warto tego czytać ;) Ale, że to grafomania i koszmar to inna sprawa.
UsuńNo nie! Jak przeczytałam tytuł nie mogłam uwierzyć, że to czytasz :D Jesteś dla mnie "master of art" bo ja odpuściłam midnight sun już po kilku stronach a Ty doszłaś do 250 :) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńHehehe ;) cóż powiedzieć: czasem czytam takie rzeczy ;)
UsuńO tak, jesteś intelektualną masochistką.;) Ja po "Zmierzchu" stwierdziłam, że pani Meyer pod żadna postacią "nigdy już!".
OdpowiedzUsuńAle "Intruza" spróbuj :) Na moją odpowiedzialność, potem możesz bić :)
UsuńO tak, 'Intruz' to całkiem inna bajka ;)
UsuńBardziej strawna, a i odbijać się długo nie będzie :)
Madzia,
Usuńto słuszne podejście. Ale ja i Żeromskiego wielokrotnie i pod różnymi postaciami męczyłam, z całym szacunkiem "Syzyfowe prace" dla niżej podpisanej mają dokładnie ten sam "posmak", co Meyer.
Soulmate, Evita,
jak dla mnie to "Intruz" może i jest bardziej rozbudowany fabularnie, ale w gruncie rzeczy to niestety dokładnie to samo, co Zmierzch, tylko o kosmitach... A czytałam też w oryginale, bo i to podobno kiepsko przetłumaczone było.
Za "Intruza"może się kiedyś wezmę, jak nie będę miała nic ciekawszego do czytania. Ogólnie zawsze mnie od tej książki odrzucało...
UsuńDlamnie Żeromski był nudnawy, ale jakoś to szło.;) Ale też raczej nie zaryzykowałabym ponownego spotkania z tym panem - no ale jego przynajmniej nie mósiałaś czytać drugi raz, w oryginale.;)
Madziula, ależ ja musiałam czytać i drugi i trzeci i czwarty, w oryginale oczywiście ;) i tak samo męczyło :P
Usuńsagę Pani Meyer przeczytałam, ale przysięgłam sobie że ksiązek Pani Meyer które nie będa kolejną częścią Sagi - nie przeczytam. Tak więc i drugie życie i midnight sun omijam szerokim łukiem;)
OdpowiedzUsuńBo zazwyczaj ciągnięcie reszty książek na popularności pierwszych, sa marne w skutkach;)
Ojj, to się zgadza. Tak samo jest też z filmami. Matrix to Matrix, Matrix 3 to koszmar jakiś ;)
UsuńPodziwiam i doceniam trud, i żeby nie poszedł na marne oświadczam,że czuję się ostrzeżona i obiecuję, że zapamiętam, że nie i już :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i polecam (się) na przyszłość :))
UsuńA ja lubię "Zmierzch" (zaraz pewnie zbiorę baty). Mimo mojej zmierzchowej sympatii nie sposób nie zgodzić się ze skopiowaniem najważniejszych motywów z twórczości pani L. J. Smith. Z Buffy - sama nie wiem, może mi umknęło? Jednak tym razem nie o "Zmierzchu" mowa. Co do samego "Midnight Sun" to sama nie wiem, jak ocenic coś co nie jest dokończone. Dla wielu ma swoją magię, mimo że jego głównym zamysłem najprawdopodobniej było/będzie poniesienie się na popularności sagi.
OdpowiedzUsuńPS. Masz mały błąd -> te trzy strony o Bree Tunner były w "Zacmieniu", a nie w "Przed świtem"
Oj tam, zaraz baty. O gustach się nie dyskutuje i już :) ja też lubię książki, których inni nie lubią - i co z tego? ;)
UsuńDzięki, czytałam Zmierzch 3 lata temu i wydawało mi się, że dobrze trafię bez sprawdzania, ale nie wyszło. Już poprawiam :D
Chyba dobrze zrobiłam, że nie przeczytałam sagi Zmierzch, chociaż pewnie zostałam jedną z nielicznych, ale jak słyszę o wampirach, to po prostu mnie odrzuca.
OdpowiedzUsuńKurczę, a próbowałaś czytać George'a R.R. Martina "Ostatni rejs Fevre Dream" jest o wampirach, ciarki idą po kręgosłupie, świetnie napisany horror.
UsuńOch, jak ja lubię takie soczyste recenzje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Co ciekawe, je się pisze łatwiej, ale nie lubię tego robić, bo mam poczucie, że straciłam czas na barachło, które tak soczyście znieważam ;)
UsuńJa na pewno po to nie sięgnę!
OdpowiedzUsuńwszystko tylko nie ta książka wampiry nie są dla mnie.
UsuńCzytelniczko,
Usuńi dobrze!
Anne18,
wiesz, niebrokatowe wampiry Martina jestem w stanie polecić każdemu, ale do tego Ciebie nie będę namawiać.
Przyznaję, że trochę się zdziwiłam, jak zobaczyłam recenzję tej książki na Twoim blogu. Sama do fanek "Zmierzchu" nie należę; trzecia część tak mnie wykończyła, że po czwartą nie sięgnęłam i nie sięgnę. Przeczytałam recenzję i pozostaje mi się tylko uśmiechnąć nad trafnością Twoich spostrzeżeń, bo książki na pewno nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńIntelektualny masochizm to taka moja cecha, której się nie umiem pozbyć ;) dla rozluźnienia dodam, że zdarza mi się czytać ulotki na szamponach w wannie ;)
UsuńNawet nie próbowałam zaczynać i dobrze ;)
OdpowiedzUsuńi dobrze :D
UsuńHm, czytałam kiedyś te 12 rozdziałów, które ktoś do internetu wrzucił i miałam niezły ubaw. Jak dla mnie 'Zmierzch' to jedna wielka porażka. O ile 1 część da się przeżyć, to kolejne są coraz gorsze...
OdpowiedzUsuńFakt, można mieć z tego ubaw, ale mi się np. udało zasnąć :P
UsuńNie cierpię całej sagi, przeczytałam, ale nie zmienia to faktu, że gniot jest totalny!
OdpowiedzUsuńdokładnie!
Usuń"Zmierzch" podobał mi się średnio, "Księżyc w nowiu" już był trochę lepszy, ale swoją przygodę z tę sagą zakończyłam właśnie na drugim tomie. Po "Drugie życie Bree Tanner" sięgnęłam z ciekawości, i nawet mi się podobały, ale nie mam ochoty poznawać innych książek pani Meyer. Ta "zmierzchomania" jest tak irytująca, że mam dość ;D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie drugi tom to była totalna porażka, cierpienie Belli było aż niesmacznie bolesne... Mój mąż się śmieje, że powstanie też część zmierzchu z perspektywy krzaczka koło schodów ;) Meyer nie ma za grosz talentu, i niestety napisała już dzieło swojego życia ;)
UsuńMi ta cała saga już dawnoooooo się przejadła. Najgorsze jest to, że jak tylko wchodzi nowy film to od razu wszędzie widzę i słyszę "zmierzch, zmierzch, zmierzch", to już na prawdę robi się nudne. Co prawda książke kiedyś tam zaczęłam czytać, ale NIGDY więcej do niej nie wrócę.
OdpowiedzUsuńI baaardzo dobrze. Kurczę, tak sobie myślę, że nie da się uniknąć zmierzchu, jest już częścią popkultury i niestety nią zostanie.
UsuńOOOO czytałam Jej wszystkie książki ale o tej nic nie słyszałam:p W gimnazjum miałam fioła na punkcie tego całego "Zmierzchu" ale przeczytawszy inne książki stwierdziłam , że ta seria wcale nie jest taka WOW.
OdpowiedzUsuńDroga imienniczko, serdecznie Ci polecam Igrzyska Śmierci - to jest dopiero seria WOW! A jeśli lubisz wampiry to ostatnio czytałam genialną książkę George'a R.R. Martina pt. "Ostatni rejs Fevre Dream", a jak chcesz spotkać wilkołaki to polecam Protektorat Parasola Gail Carriger :) Pozdrawiam :)
UsuńPrzeczytałam sagę jedynie z czystej ciekawości bo tyle się o tym mówiło. Ale moje wrażenie... denne.
OdpowiedzUsuńZa Zmierzch Edwarda nawet się nie zabierałam. Jakoś nigdy nie lubiłam specjalnie tej postaci, więc...
oj, to ta pozycja by Cię zdecydowanie nie przekonała do Edwarda. Emo. Psychotyczny świr.
UsuńPrzeczytałam sagę z ciekawości o co ten cały szum. Jakkolwiek pierwsza część może się podobać wielbicielkom baśni o Pięknej i Bestii, tak cała reszta jest niestety nieco mdła. Ale widzisz, taki Coehlo też ma swoich wielbicieli, też się zastanawiam o co chodzi z tą jego popularnością i pewnie też nie dojdę jak ze "Zmierzchem" ;) I fakt, łatwiej pisze się recenzje gdy coś sie totalnie nie spodoba ;)
OdpowiedzUsuńMi sagę podsunęła siostra z tekstem "Masz, to najgorsza książka, jaką czytałam w życiu, powiedz mi, co ze mną nie tak." - miałyśmy bardzo zbliżone odczucia, ale ja sagę zmęczyłam dwa razy.
UsuńFenomenu Coehlo też nie rozumiem - nadal się nie mogę otrząsnąć po lekturze "Nad brzegiem rzeki Piedry usiadłam i płakałam" - płaczę na samo wspomnienie tego pana ;)
Na początku, kiedy dopiero zaczynano kręcić ekranizację jakże wybitnej powieści, przeczytałam wiele opinii na forach, że to naprawdę coś innego. I muszę przyznać, że nawet mi się spodobało, ale jedyne, co mi utkwiło w pamięci, to scena z Jamesem, jego wynurzenia o Alice i krajobraz Forks. Wtedy pomyślałam, że to faktycznie coś innego i nawet fajnie by było zobaczyć ciąg dalszy, ale bez rewelacji. Ot, taki harlequin dla młodzieży... Szkoda, że stworzono dalszy ciąg tej historii. Szkoda, że nie postawiono na jakieś drugie dno, na to, że jak się dojrzewa, to trzeba wybrać, że nikogo nie da się oswoić, czyli po prostu że Edward nie wytrzymuje napięcia i faktycznie ją zabija na końcu (w filmie było to całkiem interesująco pokazane). I naprawdę, z "Pamiętniki wampirów" jest skopiowane jakieś 60% całej "fabuły", podobno nawet Meyer mówiła o tym, że chce mieć własnych Damon-Elena-Stefan (książkowej wersji tej serii też nie polecam, ale serial, szczególnie II pierwsze sezony, jak najbardziej, da się to oglądać:)).
UsuńCo do recenzji, to cieszy mnie podejście do tematu - zgadzam się w zupełności. Naprawdę, czy ta kobieta nie może zerknąć nawet na twórczość swoich fanów? Toż to oni stworzyli ciekawszy ciąg dalszy czy POV niż ona. Czytałam też fanficki do TVD ("Pamiętniki wampirów") i... Boże, w niektórych przypadkach to kawał dobrej literatury! Meyer dobrą pisarką nigdy nie będzie, a Bella to jej alter ego; czytałam trochę o niej i znajomi wypowiadali się, że była bardzo cicha, nieśmiała, lubiła literaturę, czyli jak Bella, a ona sama wyglądem ją bardzo przypomina. Nienawidzę zrzynania z samego siebie. Ale recenzja udała Ci się jak najbardziej - choć wielu sięgnie właśnie na przekór złym recenzjom, żeby się przekonać, czy to na pewno takie złe:)
nie czytałam i dzięki tobie raczej nie przeczytam
OdpowiedzUsuńi bardzo dobrze :)
UsuńHAHAHHA :D Uwielbiam to zdanie "jego przemyślenia powinny wykraczać nieco poza ramy "jestem taki zły, chcę ją zabić, ale ją kocham, więc odejdę, ale nie mogę, bo kocham ją"
OdpowiedzUsuńŚWIETNA recenzja.
Dziękuję :)))
UsuńMarta, ostatnio nie mogę u Ciebie komentarzy dodawać - nie wiem, o co chodzi wordpressowi - może mszczą się za zdradę????
Frajerka z Ciebie:) Meyer chyba nie bedzie plakac, ze Ci sie nie podobalo. A jak chcesz czegos ambitnego to se encyklopedie poczytaj:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się!!!!!!!! Tak na marginesie jak dla ciebie to nie jest ambitne to wysil łeb i samemu coś napisz!!!!!!!!!!! :-! :-! :-! :-! :-!
UsuńJestem całkowicie za!!! Łatwo krytykować a samemu się nawet jednego zdania które zaciekawi nie potrafi sklecić
UsuńFrajerka z Ciebie:) Meyer chyba nie bedzie plakac, ze Ci sie nie podobalo. A jak chcesz czegos ambitnego to se encyklopedie poczytaj:)
OdpowiedzUsuńFrajerka z Ciebie:) Meyer chyba nie bedzie plakac, ze Ci sie nie podobalo. A jak chcesz czegos ambitnego to se encyklopedie poczytaj:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją recenzją w 100%. Przeczytałam całą sagę w rekordowo krótkim czasie, bo "dzieła" te nie zmuszają do absolutnie żadnych refleksji. A przeczytałam dlatego, gdyż uważam, że wyszydzać książkę powinno się dopiero po jej poznaniu. Tak więc poznałam i... wyszydzam!:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem zmierzch jest fajny.Lubie go czytać na początku nie wiedziałam co to jest ale wszyscy byli tacy nie oglądaj nie czytaj no i im wierzyłam a raz trafiłam przypadkiem na film na tvn i bardzo go polubiłam nie rozumiem was.
OdpowiedzUsuńale każdy ma swoje zdanie a ja swojego nie zmienie zmierzch jest fajny
ps wzięłam anonimowy bo zapomniałam hasła na google
OdpowiedzUsuńTeż wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi lubię sagę. Nie przesadzajcie z tymi krytycznymi opiniami. Są to książki dedykowane dla konkretnej grupy czytelników. Pierwszą grupą są młodziutkie, nie mające żadnych życiowych doświadczeń nastolatki, druga grupa to znudzone i rozczarowane swoim życiem gospodynie domowe. Może są płytkie i naiwne ale takie właśnie mają być. To tylko bajka, która ma nas na chwilę oderwać od rzeczywistości. On ma być piękny i bogaty a ona do szaleństwa w nim zakochana. Mnie też mdliło gdy czytałam przesłodzone opisy Edwarda, ale są też fajne fragmenty. Jeśli ktoś potrzebuje literatury na wyższym poziomie to po prostu nie będzie czytał "Zmierzchu". Mamy teraz tyle książek do wyboru...
Wszystko da się w podobny sposób skrytykować, trzeba tylko chcieć. Ja książkę przesłuchałem po obejrzeniu pierwszych trzech części. Dla mnie to rewelacja. Starannie przemyślana i zaplanowana (są drobne logiczne wpadki). Powieść jest dokładnie taka jaka ma być. Łatwo się czyta, nie zanudza i nie męczy. W końcu bohaterką jest nastolatka. Ta konkretna, Bella. Czego innego mielibyśmy się spodziewać, co? Zmierzch oczami Edwarda czy "Drugie życie Bree Tunner" to świetne uzupełnienie sagi, pozwalające dostrzec i docenić kunszt autorki. Ten artykuł, co to ma być, przejaw zazdrości? Frustracja niespełnionej pisarki? Jest śmieszny i płaski jak deska.
OdpowiedzUsuńArtykuł płaski jak deska? Cóż, to twoja opinia... Ja jednak uważam inaczej. Przeczytałam wszystkie części, łącznie z Midnight Sun i powiem jedno - pani Meyer nie tylko nie ma talentu ale też wali fail za failem. Mówisz o drobnych logicznych wpadkach, powiedziałabym, że nie są one takie drobne. Meyer nie zrobiła żadnego researchu. Nie mówię, że powinna mieć olbrzymią wiedzę na każdy temat, ale dobry pisarz zanim zabierze się do pracy sprawdza to czego nie jest pewien. Oprócz tego postaci są okropnie płytkie i dwuwymiarowe, jedynymi wyjątkami są tu Leah, Billy i w pierwszych tomach Jacob. Co do samej Meyer... Obejrzałam z nią ostatnio wywiad, w którym porównywała swoją serię do klasyków literatury. Pisząc "porównywała" mam na myśli to, że jechała po nich równo, uznając, że bohaterowie owych powieści nie dorównują jej słodkiej parce. Naprawdę trudno mieć dla tej kobiety szacunek.
UsuńJa jednak uważam ,że się mylisz.
OdpowiedzUsuńKsiążka spod punktu widzenia Edwarda jest pełna innych fantastycznych opisów ( w porównaniu do cb Pani Meyer umie dobrać odpowiedzio słowa) , poznajemy w niej rodzinę Cullenów z zupełnie innej strony .
Tylko szkoda , że przez waszą przedwczesną chcęć czytania tego fenomeu ( czyli jednak ktoś to lubi ) Stephanie zrezygnowała z pisania Zmierzchu . Tak tylko dodam ,że przez jakieś 2 lata ta książka nie znikała z listów przepojów literackich na całym świecie. Nie jest to jakieś tam 'romansidło' to jest o niebo lepsze niż dajmy na to "Potop"
Jak dla mnie zmierzch i midnight sun wymiata!!!!!!!!!!!! ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ a co do tej bree terner KICHA !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam za równo całą sagę Zmierzchu jak i Midnight Sun i Drugie życie Bree Tunner i wszystko mi się bardzo podobało. Książka działa na wyobraźnię czytelników. Poza tym skoro uważa Szanowna Pani że Zmierzch Edwarda i Belli są "płyttie" i "wklęsłe" to uroczyście pragnę Panią poinformować że to Pani wyobraźnia jest płytka a nawet wklęsła jak to sama Pani określiła. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem fanką Zmierzchu, chociaż dopiero teraz obejrzałam całą Sagę i to 3 razy w ciągu tygodnia. Jestem zakochana w tym filmie. Teraz będę czytała książki. Ale czy Midnight Sun została wydana, czy tylko można przeczytać część w internecie?
OdpowiedzUsuńMam 35 lat Sage czytałam z pięć razy.Filmy też są niezłe.Większość tych ludzi którzy nie lubią sagi zaczynali of filmu zamiast książki .
OdpowiedzUsuńNa ową książkę trafiłam przypadkiem, przeglądając ebooki w sieci. Okładka typowa dla serii, ale jako, że Sagę czytałam i można powiedzieć, że całkiem dobrze się ją czytało - jak ocenzurowanego harlekina, gdzie zakończenie znamy już na początku - to z ciekawości zajrzałam. I.. I odpadłam. Po prostu. Język rodem z podstawówki, jednak nie możemy piętnować pani Meyer, bowiem drugiej Rice się nie trafi by wampiry były pełne elokwencji, inteligencji oraz tego co można określić jako `długowieczność`.
OdpowiedzUsuńAle filmy są fajne! Znaczy bardzo mi się podobają krajobrazy i muzyka. To jest jedyne dlaczego można po to sięgnąć.
Kiedy wyszła pierwsza cz. "Zmierzchu" (chodzi o film) oglądnęłam i przysnęłam na końcu. Patrzyłam na te książki twoimi oczami: "Nudne nie mam zamiaru tego czytać" 2 lata później mój brat, który ma 24 lata kupił mi "Zmierzch" (książkę) oczywiście powiedziałam że kiedyś tam przeczytam żeby mu nie było przykro odstawiłam gdzieś na półkę. Rok później zachorowałam, okropnie mi się nudziło TV-było, komputer-też był, na pole-tak zwłaszcza kiedy jestem chora XD no i... jedyna nieprzeczytana książka na mojej półce (oczywiście zmierzch) pomyślałam "no przeczytam i powiem bratu ucieszy się" zaczęłam czytać pierwsze 50 str. nudne, nudne i nudne a potem (przeczytałam te 400 str. w jeden dzień)poprostu nie mogłam nie dało się oderwać na następny dzień mama kupiła mi drugą cz. tak samo jeden dzień i pragnęłam więcej wszystkie cz. przeczytałam w tydzień w następny oglądnęłam okazało się że akurat wyszła ostatnia cz. w kinach w jednym miesiącu zdałam sobie sprawe że tak naprawdę myślałam o tym w bardzo okrojonym temacie tu nie chodzi o samą historię Belli i Edwarda nie o fabułę, która powtarza się miliony razy w innych książkach i filmach czy o sam język pisania. Uczucia i reakcje ludzi i istot nadprzyrodzonych dziecięce wybuchy Belli i zachowanie Edwarda, który nade wszystko stara się zaspokoić jej potrzeby własnym kosztem, to wszystko ma głębsze znaczenie. Ja nie krytykuje dzieł, których nie umiem zrozumieć oczywiście każdy może mieć własne zdanie ale też każdy powinien nie nudzić się myśląc o prawdziwym poświęceniu i miłości jak może być zawarta tylko w literaturze. Zacytuję cię : "Mało wiarygodne. Dziwne" dziwne znaczy charakteryzujące się czymś niezrozumiałym jedni wolą fantazy inni historię jednak pomyśl jakim cudem jest tyle fanów zmierzchu (nie chodzi mi o tych fanów Edwarda "och jak ja go kocham itd.". To wspaniałe że ktoś umiał wymyślić nowy niezrozumiały świat, który nas zadziwia i zmusza do głębszego przemyślenia a nie "Uważam że to nudne" "Już było" zauważ jak każdy z charakterów poszczególnej postaci jest bardzo rozbudowany jaki rozgałęziony różne toki myślenia złączone w jednej sytuacji. Każda postać ma własne życie swoją historię.
OdpowiedzUsuńHmm... Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zniechęciła, a miałem zamiar przeczytać sagę Zmierzch (założyłem się z koleżanką) :P Będę musiał się zmusić ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o S. Meyer to bardzo polecam "Intruza".