Pisanie tej recenzji było dla mnie naprawdę trudne. Każdy z nas ma czasem takie chwile, kiedy książka mu się podobała ale jednocześnie nie jest do niej przekonany i pozycja pana Pawlaka jest dla mnie taką właśnie lekturą.
"Co by było gdyby koń Pizarra się potknął?" zapytuje autor i puszcza wodze fantazji pozwalając historii potoczyć się innym torem. Hiszpanie od wielu lat koegzystują z Indianami na skrawku ziemi wydzielonym przez inkaskie imperium, cały czas gromadząc siły potrzebne do podbicia Inki. Kiedy w końcu nadchodzi wojna, Pedro de Manjarres i jego indiańska kochanka znajdują się w centrum wydarzeń.
Cudowny, niczym nie ograniczony potencjał. Pisząc od nowa historię, wplatając w nią fikcyjne postaci można stworzyć dzieło, którego czytelnik długo nie zapomni. O którym będzie opowiadał znajomym. Do przeczytania którego będzie namawiał. Zaserwować odbiorcy prawdziwy "el condor pasa"... można też zagmatwać fabułę i otworzyć wiele furtek.
Cudowny, niczym nie ograniczony potencjał. Pisząc od nowa historię, wplatając w nią fikcyjne postaci można stworzyć dzieło, którego czytelnik długo nie zapomni. O którym będzie opowiadał znajomym. Do przeczytania którego będzie namawiał. Zaserwować odbiorcy prawdziwy "el condor pasa"... można też zagmatwać fabułę i otworzyć wiele furtek.
W całej powieści było wiele momentów, kiedy wzbijałam się w przestworza unoszona przez piękny język i styl Pawlaka, aby... aby nagle stwierdzić z żalem, że mój lot właśnie się skończył. Autor przywodził mi na myśl ptaka z lękiem wysokości: dopóki nie odkryje, że się wzbija, lot przebiega spokojnie, potem jest już tylko paniczne łopotanie skrzydłami, byle tylko wylądować... Pawlakowy, potencjalnie cudowny "el condor pasa" owocuje natomiast nieco dziwnymi przeskokami w fabule. Przykład? Asarpay i De Manjarresowi udaje się uciec z pewnego miejsca - suspence zbudowany zostaje po mistrzowsku, jednak kondor właśnie odkrył, że się wzbił wysoko i... kiedy ich spotkałam następnym razem byli już daleko od tego miejsca, a Pawlak przemilczał ich przygody. A przecież tyle mogło się wydarzyć!
De Manjarres ma wizje przyszłości bliższej i bardzo odległej, te wizje wciągają niczym trąba powietrzna, ale... jesteśmy nadal w Kansas (czy właściwie gdzieś w Andach). De Manjarres zaś, podróżując samotnie po owładniętych wojną górach, nie dość, że przemierza ogromne odległości nadspodziewanie szybko, to jeszcze najwyraźniej jest kłopoto-odporny.
Spodziewałam się czegoś naprawdę wielkiego, wspaniałej powieści przygodowej, opisów kwitnącego Imperium Inków, może nawet podróży w czasie żeby te wizje odległej przyszłości jakoś powiązać z fabułą (a można było!), ale już na pewno alternatywnej historii, w której koń Pizarra się potknął. Dostałam to ostatnie. Całkiem nieźle podane, ale mogło być nieco lepiej.
Kiedy jednak przypomnę sobie półki w księgarniach uginające się pod wampirzo-wilkołaczo-anielskimi sagami, które pod względem językowym nie dorastają Pawlakowi do pięt, kiedy pomyślę o "powieściach o miłości" z piękną parą w namiętnym uścisku na różowych okładkach, których autorzy pewnie nawet nie wiedzą, że Pizarro miał konia, a galeon zapewne uważają za część garderoby... nagle "el condor pasa" przestaje być aż tak istotne. Książka Pawlaka wymaga myślenia, wiedzy ogólnej pozwalającej wychwycić subtelne różnice w historii, chociażby Polski, wplecione w fabułę.
Podsumowując: może Pawlak nie wykorzystał w pełni potencjału, ale stworzył piękną pod względem językowym i stylistycznym powieść, którą polecam daleko bardziej, niż tanie wampirze paperbacki.
Ocena: 3,5/5
Książka czeka na mnie, ale mam do niej sceptyczny stosunek. Na dodatek Twoja ocena raczej średnia, więc nie będę zbytnio się spieszyć z jej czytaniem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ciekawa jestem tej książki :) Cieszę się, że czeka mnie dobra lektura, bo choć z recenzji zachwyt nie bije, zdaje się, że tym razem więcej niż "nie odradzasz" ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż...nie żałuję, że zrezygnowałam z tej lektury.
OdpowiedzUsuńA mnie zaintrygowałaś swoją recenzją. jak tylko nadarzy się okazja, sięgnę po tę książkę, choćby z czystej ciekawości!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja narazie się wstrzymam. Zbyt dużo uzbierało mi się książek do przeczytania a ta jak sama piszesz aż tak bardzo
OdpowiedzUsuńJa mam tę książkę jeszcze przed sobą :) Zobaczymy czy mnie się spodoba.
OdpowiedzUsuńJa raczej nie sięgnę, gdyż sądzę, że by mi nie przypadła do gustu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :D
Choć pomysł na książkę rzeczywiście nowatorski to muszę stwierdzić, że to nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja świetna, aczkolwiek tytuł nie dla mnie - czekam na kolejne perełki polecane na blogu :)
Pozdrawiam
kasandra,
OdpowiedzUsuńdawno nie miałam takiego problemu z recenzją.
viv,
bo ona nie jest zła. Jestem skłonna ją polecić, może bez namawiania, ale jednak.
Ewa,
:)
Isadora,
i to jest to! Też lubię się o czymś przekonać na własnej skórze. Poza tym Ty możesz ją odebrać inaczej. I to jest piękne w czytaniu :)
cyrysia,
:)
miqa,
czekam na recenzję :)
tristezzza,
:)
Maks,
dzięki :)
Równiez pozdrawiam :)
Hmm, może dlatego Książkówka oddała tę książkę. Literatura nie w moim klimacie ;)
OdpowiedzUsuńMiałem nadzieję na coś lepszego...
OdpowiedzUsuńPorównanie w ostatnim akapicie jest wspaniale ironiczne w kontekście kilku ostatnich recenzji z gatunku "nie odradzam" ;)
Avo_lusion,
OdpowiedzUsuńja byłam jej bardzo ciekawa. Pozdrawiam!
Pawełku,
ustaliliśmy, że to to samo co "umiarkowanie polecam"... ;)
zwróć uwagę, że ocena punktowa jest taka sama - sformułowanie jest raczej kwestią moich osobistych preferencji estetycznych, bo okrutny, acz sprawiedliwy, excel wypowiedział się co do punktów.
Dostałam "Inne okręty" od Ericy jako niezapowiedziany prezent ( w Twoim przypadku też tak było?), więc jako książka niezamawiana i nieplanowana poszła na sam koniec kolejki ;)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się po niej byt wiele, ale skoro piszesz, że warto ją przeczytać dla języka i stylu to na pewno to zrobię. :)
Ja akurat chciałam tę książkę i nie mogłam się jej doczekać. Uwielbiam tego typu historie, spodziewałam się naprawdę świetnej powieści. Nie jest zła, chyba po prostu miałam za wysokie oczekiwania. A język i styl piękne.
OdpowiedzUsuń