wtorek, 8 stycznia 2013

Cień Wiatru - Carols Ruiz Zafon

To ja, typ niepokorny (wszak przecież nie "typka"), nie lubię bestsellerów. Mam na nie uczulenie i zwykle czekam, aż szum trochę przycichnie, a kolejny cud wydawniczy poleci mi zaufany czytelnik. Po Cień Wiatru sięgnęłam wiedziona rekomendacją teściowej. 

Myślę, że przybliżanie Wam fabuły mija się z celem - w końcu książka została już zrecenzowana na milion możliwych sposobów, jakby tak poczytać więcej tekstów na jej temat, to pewnie i jakieś zgrabne streszczenie by można było z tego sklecić.

Mówi się o Cieniu wiatru, że jest magiczny, że zmienia życie... Z magią w tej powieści ponoć zawartą zgadzam się bez mrugnięcia okiem ni zająknięcia, ale żeby od razu życie zmieniała?

Bez zbędnych wstępów: czytając chociażby początkową scenę, w której ojciec Sempere prowadzi swego dziesięcioletniego syna na Cmentarz Zapomnianych Książek kąpałam się w magicznej atmosferze, niemal w niej tonąc i takich scen w powieści nie brakuje; warto też nadmienić, że ciary idą po plecach (parafrazując i kolokwializując określenie "thrill the spine"), czyta się piorunem, jednak... od książki zmieniającej życie wymagam czegoś więcej niż historii o dorastaniu młodego bibliofila, demonicznej postaci jego prześladowcy i obfitości przesyconych tragizmem gorącokrwistych, hiszpańskich miłości. 

Czasem wydaje mi się, że jestem za stara na zachwyt nad książkami okrzykniętymi światowym bestsellerem. Nie zbyt wymagająca, tylko za stara właśnie i nie wiekiem, tylko czytelniczym doświadczeniem. Jak widzę hasło "zmieniająca życie" to automatycznie cofam się do mych dziecięcych i nastoletnich fascynacji Lindgren, Tolkienem, Szekspirem, Marquezem czy Sapkowskim. Nic zresztą dziwnego, wtedy właśnie kształtował się mój gust, a oni zmieniali moje życie swoimi dziełami, ale to minęło i nie wróci więcej. Zawsze przychodzi mi też w takich razach na myśl fragment wiersza Różewicza "Byli szczęśliwi dawniejsi poeci, świat był jak drzewo, a oni jak dzieci". Sam wiersz porusza zupełnie inną problematykę, jednak dla mnie zawsze pozostanie symbolem poznawania literatury. 
Nie twierdzę, że zaliczyłam wszystkie drzewa na świecie, pewnie jakiś dorodny baobab wykrzesałby iskierkę z mojej zatwardziałej dorosłości, tylko, perkele, skąd ten baobab wziąć?
Dziś nachodzi mnie smutna refleksja, że lekturą zmieniającą życie stanie się dla mnie prędzej publikacja typu Perfekcyjna Pani Domu, albo czytana wraz z siostrzenicą Encyklopedia kolorów zwierząt (naprawdę nie wiedziałam, że błazenek występuje w tylu wariantach kolorystycznych!), niż, skądinąd naprawdę warte przeczytania, powieści pokroju Cienia wiatru.

Polecam! Cudowne czytadło, chcę (i dostanę niedługo) więcej, ale trzęsienia ziemi czy innego przewrotu nie oczekuję.
Tytuł oryginału: La sombra del viento
Tłumaczenie:
Beata Fabjańska - Potapczuk, Carlos Marrodan Casas
Wydawnictwo: Muza
, 2005
liczba stron: 516
oprawa: miękka
cena z okładki: 34,90 PLN
Nie twierdzę, że wróciłam - po prostu miałam wenę i chwilę czasu. Postaram się bywać tu częściej, bo już po przeprowadzce, ale w nowym gniazdku jest jeszcze mnóstwo pracy. Jest coś cudownego w zasłonce prysznicowej w roli drzwi do łazienki, myciu zębów najpierw pod prysznicem (przez pierwszy tydzień), a później przy zlewie kuchennym (do dziś) oraz żarówce wiszącej na przewodzie. Nawet rozkładane krzesło z popularnego skandynawskiego sklepu w charakterze kanapy ma swój nieodparty urok, lwią część którego stanowi tymczasowość. Bądźmy dobrej myśli i... do przeczytania!

25 komentarzy:

  1. Mam do tej książki ogromny sentyment. Po cichu uważam również, że to najlepsza książka Zafona. Od niej zaczynałem i zrobiła na mnie spore wrażenie. Podzielam twoje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma prawo robić wrażenie: jest naprawdę dobrze napisana.

      Usuń
  2. Na mnie Zafon zrobił ogromne wrażenie, gdyż przypomniał, że jest jeszcze wiele zapomnianych książek, które należy przeczytać i warto ich poszukać by się nimi zachwycić. Z pewnością polecam tego autora i jego powieści, które dają do myślenia. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "przypomniał, że jest jeszcze wiele zapomnianych książek" - absolutnie powinieneś przeczytać Miasto Śniących Książek Moersa - to jeden wielki hymn pochwalny literatury.

      Usuń
  3. czytałam i również polecam!
    Zresztą ja bardzoo lubię tego pisarza ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zafona uwielbiam i uwielbiam każdą jego książkę, również tę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podchodziłam to tego tytułu dwa razy, w końcu się poddałam. Opis antykwariatu na początku cudowny, ale potem jakoś historia przestała mnie interesować. Może kiedyś... Na razie stoi na półce. Słyszałam od znajomej bibliotekarki, że wiele osób przyznaje się do tego, że nie przebrnęło. Coś w tym musi być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka ma dość specyficzną atmosferę, może męczyć, ale mnie nie zraziła.

      Usuń
    2. Rozumiem, Cię doskonale, książka pięknie napisana, ale rozwleczona straszliwie... (Moja analiza tegoż faktu: http://miedzypolkami.blogspot.com/2012/12/przeszosc-czajaca-sie-w-zaukach-ulic.html Zapraszam :)

      Usuń
  6. Czyli kolejna mimo wszystko przereklamowana książka:) szkoda, bo tytuł bardzo obiecujący:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam, mi się bardzo podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też bardzo ostrożnie podchodzę to tego typu hitów, ale "Cień wiatru" przeczytałam szybko (rodzice mi polecili) i nie mogłam się oderwać. Choć zupełnie nie rozumiem, w jakim sensie miałaby ta książka zmienić moje życie ;) Niestety "Gra anioła" nie była już moim zdaniem tak dobra, a tej najnowszej jeszcze nawet nie przeczytałam, mimo że rodzice mają w domu, co chyba najlepiej świadczy o tym, że zapał zdecydowanie opadł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Gra" czeka na półce. Na hasła typu "zmieniająca życie" trzeba uważać :)

      Usuń
  9. Widzę, że się zgraliśmy z tym powrotem - niepowrotem;) A co do Zafona,to u mnie jest na spalonym. Nie wiem dlaczego, nie potrafię go czytać. Może audiobooka kiedyś jeszcze spróbuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, dokładnie :)
      Zafona nie kocham, ale czyta mi się go dobrze, opowiada ciekawe historie, tylko nie rozumiem idei zmieniania przez niego życia ;)

      Usuń
  10. Chętnie kupię i poczytam :))
    Obserwuję i zapraszam:
    http://recenzjex3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Siostrzyczko, Ty nie ściemniaj tylko wracaj. :):) Bo jak nie to ja Cie znajdę w tej Warszawie. ;);)

    Pokochałaś Zafona już czy trzeba Ci jeszcze?:) Ja pokochałam od pierwszego przeczytania i chcę więcej! "Cień anioła" czeka na swoją kolej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za słowo :) na serio zapraszam, może jak się wypogodzi?

      Trzeba mi jeszcze! :) Na razie jestem na etapie, że chętne przygarnę, ale nie kupię ;) "Grę anioła" też mam, "Więzień nieba by się przydał". I "Marinę" bym chętnie znalazła na półce ;))

      Usuń
  12. Podobała mi się. Naprawdę. Gorzej już z innymi książkami Zafona.
    Osobiście nie polecam "Gry anioła",wymęczyła mnie co nie miara. "Więzień nieba" czeka.. czeka na swoją kolej. Kiedyś się doczeka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Podobało mi się całkiem, ale nie zrobiła na mnie większego wrażenia. I nie nazwałabym jej książką zmieniającą życie, ale może też jestem już czytelniczą staruszką i książki, które mogły mnie zmienić, już preczytałam ;)?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...