niedziela, 17 kwietnia 2011

Dożywocie - Marta Kisiel

Marta Kisiel to początkująca autorka (na miano pisarki, zgodnie z jej własnymi słowami "trzeba sobie zapracować. Zasłużyć."), na której koncie znajduje się jedna książka (dwie następne w planach), oraz trzy opowiadania.

Enedtil nie tylko zachęciła mnie do sięgnięcia po tę pozycję swoją entuzjastyczną recenzją, a jeszcze mi ją pożyczyła, za co ślicznie dziękuję.

Konrad Romańczuk, pisarz, dostaje w testamencie od krewnego, o którego istnieniu dowiedział się po jego śmierci dzięki testamentowi właśnie, dwustuletnią, gotycką willę wraz z dożywotnimi lokatorami. Zajeżdża więc, uprzednio rozstawszy się ze swą byłą niedoszłą narzeczoną, przed swe nowe lokum wyładowanym po brzegi Tico w jedynym słusznym kolorze. Lichotka wydaje mu się idealnym miejscem, oazą, w której napisze dzieło swego życia. Mekka okazuje się podupadającym domiszczem z koszmarną przybudówką. A dożywotnicy to, ekhem, dość intrygujące indywidua.
Konrad nie miał już żadnych złych przeczuć ani wątpliwości. To one miały jego.
Pociągająca nosem istota bezsprzecznie była aniołem. W obszernym, długim za kolano T-shircie z Garfieldem, bamboszach i z najprawdziwszymi, porośniętymi jasnym puchem skrzydłami. Jego długie włosy, przypominające pocięty na cieniutkie paski celofan, migotały w świetle dnia, otaczając postać delikatną aurą.
No właśnie, pierwszym z dożywotników okazuje się Licho, najprawdziwszy Anioł Stróż śp pana Wincentego (budowniczego Lichotki), o mentalności i wyglądzie dziecka. Oprócz niego willę zamieszkują jeszcze: cztery utopce, gosposia domowa pod postacią pradawnego stwora z głębin odwiecznego zła przywołanego niegdyś, alleluja, przez bratanka pierwszego właściciela podczas dzikiego origami ze składaniem ofiar, widmo z tendencją do cielesności - czyli nieszczęsny panicz Szczęsny, oraz, jakby tego było mało: Zmora. Takie zestawienie indywidualności w tym samym domu może oznaczać tylko jedno: kłopoty, przy czym obrażenia ciała wydają się najmniej poważne, wziąwszy pod uwagę perfumowane reformy miejscowej obrończyni moralności, lub nową miłość seryjnego samobójcy. A wszystkiemu przygląda się z góry siła wyższa, mając przy tym całkiem niezły ubaw. Pytanie nasuwa się samo: kto tu jest dożywotnikiem?

Styl Pani Marty to produkt dzisiejszych czasów: radosny słowotok okraszony współczesnymi powiedzonkami, zdrobnieniami, zapożyczeniami z języka angielskiego, lekki, łatwy i przyjemny, co z początku uważałam za minus. Stanowi on jednak mocną stronę Dożywocia, coś, co w połączeniu z interesującym pomysłem na fabułę, wnikliwym spojrzeniem na otaczającą rzeczywistość i wrodzonym ogromnym poczuciem humoru sprawi, że Kisiel stanie się rozpoznawalną i interesującą pisarką (pod warunkiem, że napisze dziesięć książek i sto opowiadań), czego z całego serca życzę.

Warto wspomnieć również o postaciach, jako, że ich różnorodność charakterologiczna i wiarygodność stanowi kolejny bardzo mocny punkt powieści. Główny bohater to żywa postać, która przechodzi różne stany emocjonalne - od furii po apatię, obdarzony jest wręcz rodzicielskim poczuciem odpowiedzialności, poczuciem humoru, pewną dozą złośliwej przekory, czasem puszczają mu nerwy... Trójka miejscowych obrońców moralności, czy Szymon Kusy to również fascynujące indywidua, ale nie będę się nad nimi rozpływać - wolę tej przyjemności Wam nie odbierać.

Nadal brakuje na naszym rodzimym podwórku takich pisarzy, którzy potrafią stworzyć klimat oraz swój niepowtarzalny styl - świeży i intrygujący, nie będący mierną próbą doścignięcia zachodnich autorów. Marta Kisiel ma potencjał i mam nadzieję, że go wykorzysta.

Pani Marto, zapraszam do laptopa, niech Troll ślubny zajmie się, alleluja, sprzątaniem i całą resztą. Tu rzesze, śmiem twierdzić, przyszłych fanów czekają na drugą powieść, która miała być trzecią (i trzecią, która miała być drugą - również). Do dziesięciu nadal sporo brakuje ;)

Ocena: 4,5/5
Wydawnictwo: Fabryka Słów
liczba stron: 369
oprawa: miękka
cena z okładki: 31,90 PLN
jak do mnie trafiła: pożyczona od Enedtil
 
Wywiad z Martą Kisiel znajdziecie tu

13 komentarzy:

  1. Ech, jak ja BARDZO bym chciała to preczytac.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Intrygujaca recenzja, więc z przyjemnością się wezmę za nią:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już kilka razy czytałam recenzję tej książki i wszystkie były w tym samym tonie. Coraz bardziej dojrzewam do zakupu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba wydawca czymś nasączył kartki, że książka takie powszechne uwielbienie wywołuje :)
    Mój egzemplarz czeka na półce, aż zbiorę się w sobie dość odwagi, żeby skonfrontować rozbuchane oczekiwania z rzeczywistością, ale dłużej niż do weekendu majowego pewnie nie dam rady opierać się kuszeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój egzemplarz również czeka, ale jestem ostatnio w takiej rozsypce, że chyba jeszcze poczeka. Jednak recenzja jak zwykle zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sprawia bardzo pozytywne wrażenie i wzbudza powszechny zachwyt ;) Do mnie też by mogła kiedyś trafić :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładnie ładnie. Kolejny czytelnik oczarowany :)
    Swoją drogą, szkoda właśnie, że taki styl to odosobnione zjawisko na naszym rodzimym rynku. Mało jest osób, które w tak inteligentny sposób potrafią bawić się słowem. Dlatego też zmuszony jestem czekać na na kolejną książkę pani Kisiel.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moreni,
    :)

    kasandra,
    ja również pozdrawiam :)

    anek7,
    nie zawiedziesz się :)

    viv,
    endorfinami ;)

    beatrix,
    dobre lekarstwo na rozsypkę :)

    Arsenka,
    :)

    fri2go,
    byłam bardzo mile rozczarowana :)
    wiesz, ja myślę, że to zrozumiałe, patrząc na naszą historię, szare bloki PRLu, itd, itp. Ale coraz więcej się takich autorów pojawia, i dobrze. Poczytaj sobie np. Ewę Stec - Polowanie na Perpetuę jest rewelacyjne. I mało w nim kobiecej literatury jako takiej. Skowroński podobno też nieźle pisze - ja na razie nie wiem, ale się dowiem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze, tak wszyscy chwalili, ale nie dowierzałem:) Teraz kiedy TY zachwalasz, to już chyba się nie oprę:) Wierzę a naszą zbieżność gustów:) Może sobie ją zakupię w promocji Empiku...:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Dotychczas spotkałem się jedynie z pozytywnymi opiniami na temat tej książki, co nasuwa tylko jeden wniosek - muszę ją przeczytać ;) Ocena 4,5/5 to rzeczywiście wysoka nota i chwila jakiegokolwiek zwątpienia nie ma w tej sytuacji racji bytu ;)
    Chciałbym jednak zapytać, książka spełniła Twoje oczekiwania czy liczyłaś na solidne 5/5, a może mile Cię zaskoczyła?;)

    OdpowiedzUsuń
  11. "Dożywocie" przeczytałam już jakiś czas temu (o ile pamiętam, to w styczniu tego roku) i oceniam książkę bardzo pozytywnie. Co prawda, znalazł się w niej dość nużący mnie fragment, ale ogólnie czytałam ją z dużą ciekawością i nawet uśmiechem na twarzy 8) Jestem z tych czytelników, którzy z chęcią sięgną po kolejne książki autorki, jeżeli takowe się pojawią :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Paweł,
    aż się zarumieniłam, takie wyróżnienie... ;)

    Maks,
    ja wychodzę z założenia, że każda książką, którą czytam to potencjalnie 5/5 (jak w Młodych Gniewnych), weryfikuję ocenę po skończeniu książki (hmm, może wrzucę kiedyś kryteria oceny?). W tym przypadku spodziewałam się pełnej piątki, a obcięłam te pół punktu za fakt, że przez dobre kilkadziesiąt stron musiałam się do stylu Kisiel przyzwyczajać - z początku mnie trochę irytował.

    Bellatriks,
    witaj :)
    ja również do nich należę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ma za co :) Ogromnie się cieszę, że Ci się spodobała. Zresztą innej opcji nie było ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...