sobota, 9 lipca 2011

Chłopiec w pasiastej piżamie - John Boyne

Nie należę do osób specjalnie sentymentalnych, nie płaczę na komediach romantycznych, ani na dramatach, nie wzruszają mnie wiersze miłosne, czy kolacje przy świecach. Jest jednak coś, co zawsze, nieodmiennie i nieuchronnie wywołuje moje łzy i jest to II Wojna Światowa. Z wycieczki po Zamku Królewskim w Warszawie wyszłam upodobniona do misia pandy, podobnie z podziemi Katedry Polowej Wojska Polskiego w ostatnią Noc Muzeów. Jeszcze gorzej jest na cmentarzach wojskowych.

Ci, którzy mnie choć trochę znają, wiedzą, że ostatnią książkę traktującą o tamtym okresie przeczytałam jakieś 10 lat temu, był to zbiór opowiadań Whatona Szrapnel, jeśli zaś chodzi o tematykę obozową, moją ostatnią lekturą były Medaliony Nałkowskiej jeszcze przed maturą. Jak więc wytłumaczyć Chłopca w pasiastej piżamie? Hipnotyzującą recenzją Ewy.

Pójdę za radą wydawców i nie napiszę nic o fabule, jak i oni uczynili stwierdzając, że najlepiej będzie, jeśli czytelnik zacznie czytać, nie znając nawet tematu. Zdecydowanie było to słuszne posunięcie.

Książka jest wprost niesamowita. Jako historia dziewięciolatka pokazuje nam świat takim, jakim widział go Bruno: często przekręconym, bądź niezrozumiałym, jak na przykład w przypadku Furii, który nie dość, że niski i ze swoim śmiesznym wąsikiem wygląda, jakby się niedokładnie ogolił, to jeszcze jest na tyle źle wychowany, że przerywa, gdy inni mówią, a przy stole zajmuje miejsce ojca.
Jednak nawet ukazując nam Po-Świecie z perspektywy dziecka nie mającego się z kim bawić, autor uderza w takie struny w naszych sercach, w moim polskim sercu, o których istnieniu staram(y?) się na co dzień zapomnieć.

Mimo, iż Chłopiec nie jest thrillerem, przez mój kręgosłup co chwila przebiegały zimne dreszcze, a oczy momentami stawały się wilgotne. Mierziło mnie padające z wielu ust służalcze "Panie", odrzucało dumne "jesteśmy lepsi", budziło złość "to... nie ludzie". To, co wyczytałam między wierszami napawało mnie goryczą i odrazą, jednak zakończenie wywróciło te wszystkie uczucia do góry nogami, wstrząsnęło mną, a potem raz jeszcze mnie obróciło o 180 stopni. Długo będę tę lekturę pamiętać.

Nie żałuję, że po tę książkę sięgnęłam, ale na pewno będzie to ostatnia z tej półki na następnych kilka-kilkanaście lat. Pewnie nigdy nie nabiorę dystansu do tematyki wojennej, nie pogodzę się z nią i nie będę umiała o niej czytać bez walczących ze sobą o palmę pierwszeństwa bólu i złości. Literatura powinna wywoływać emocje, a im silniejsze wywołuje, tym większa jest jej wartość. Znam jednak siebie na tyle, że wiem, iż negatywne emocje nie są mi potrzebne do szczęścia.

Doceniam zatem wkład Boyne'a w moje życie emocjonalne, Chłopca w pasiastej piżamie zaliczam w poczet książek obowiązkowych dla moich dzieci, sama jednak wracam do lżejszych pozycji.

Polecam!

Ocena: 5/5
tytuł oryginału: The Boy in the Striped Pyjamas
tłumaczenie: Paweł Łopatka
Wydawnictwo Literackie
liczba stron: 231
oprawa: miękka
cena z okładki: 24,99 PLN

16 komentarzy:

  1. Czytałam i oczywiście książka zrobiła na mnie spore wrażenie, chyba nawet zbyt duże. Pamiętam, że mocno się po niej zdołowałam i to był jej wielki minus. Mimo to, książka bardzo dobra i warta przeczytania. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kiedyś w przelocie widziałam tę książkę, lecz okładka taka w sumie nieciekawa a ty tu mnie zaskoczyłaś, że książka tak bardzo poruszająca. Koniecznie muszę ją nabyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś koleżanka powiedziała mi, że widziała świetny film o tym tytule, a kiedy spytałam, co to za historia, gatunek itd., nie omieszkała mi opowiedzieć jej całej, poczynając oczywiście od zakończenia. Chciałabym przeczytać tę książkę, ale jestem zła, że wiem już, co się stanie, dlatego cały czas zwlekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spodziewałam się, że książka wywrze na Tobie wrażenie, bo znałam Twój stosunek do tej tematyki. Cieszę się, że mimo Twojego podejścia zdecydowałaś się troszkę poznać moją fascynację tego typu lekturami - wierz mi, że to dla mnie wiele znaczy...Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również nie przepadam za literaturą wojenną, ale wiem że są książki które trzeba przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
  6. kasandra,
    zgadzam się, dołuje, wywiera piorunujące wrażenie, ale uważam, że warto ją przeczytać.
    Pozdrawiam :)

    cyrysia,
    hmm, taka okładka byłaby nieciekawa dla lekkiej, łatwej i przyjemnej lektury. Jest surowa i moim zdaniem idealnie pasuje do książki. Polecam!

    verity,
    ojjjj, to współczuję, miałam tak z kilkoma pozycjami, więc wiem, jak to boli :(

    Ewa,
    ja tę fascynację rozumiem, aczkolwiek jej nie podzielam. Nie potrafię. Bardzo szanuję to, że Ty potrafisz.
    Dziękuję :)

    pisanyinaczej,
    dokładnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. O tak książka jest fenomenalna. Przejmuje do szpiku kości...

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka również na mnie wywarła ogromne wrażenie. takie lektury są potrzebne, żeby człowiek nie zatracił uczuć wyższych i empatii.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oglądałam film na podstawie tej książki,który bardzo mnie wzruszył. Ciekawe jak odbiorę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Widziałam recenzję tej książki u Książkówki i już wtedy bardzo mnie zainteresowała.
    Teraz jestem zdecydowana, że muszę tę książkę jak najszybciej dostać lub kupić!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja Chłopca z latawcem przeczytałam dzięki mojej wówczas 11-letniej siostrzenicy. Choć Młoda od książek stroni, ta ją urzekła. Mnie również. Piękna, smutna historia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam chrapkę na tę pozycję już jakiś czas i ostatnio nawet zauważyłam ją w bibliotece, ale niestety nie mogłam wypożyczyć więcej książek. ; ) Mam nadzieję, że niedługo uda mi się ją przeczytać. ; ) Pozdrawiam. {posrod-stronic.blog.onet.pl}

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojoj, to ja się już popłakałam, czytając Twoją recenzję. Za bardzo przeżywam tego typu książki, dlatego po nie nie sięgam.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kasiek,
    prawda?

    Isadora,
    zgadzam się, niemniej jednak podtrzymuję zdanie, że nie za często.

    Bujaczek,
    ja książki przeżywam mocniej, pewnie dlatego, że niektóre fragmenty czytam po parę razy...

    miqa,
    :)

    Kinga,
    :) to inny chłopiec, bardziej wzruszający :)

    Amarillo,
    :) ja również :)

    enedtil,
    a ja czytam raz na dekadę ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta książeczka znajduje się na mojej top priority list. Uwielbiam taką tematykę i ten masywny ładunek emocjonalny jaki ze sobą niesie. Chyba czas podążyć za trendem i zrezygnować z recenzyjnych na rzecz mojej super listy;)

    OdpowiedzUsuń
  16. To znowu ja :)
    Melduję przeczytanie książki : http://miqaisonfire.wordpress.com/2011/07/11/36-44-scotland-street-alexander-mccall-smith/

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...