Dziedziczki to trzecia i ostatnia osłona cyklu o Kuzynkach Kruszewskich. Po naszpikowanym różnościami tomie drugim do zapoznania się z tą częścią podchodziłam trochę jak pies do jeża, w końcu, jak zapowiedziałam przy okazji Księżniczki, oczekiwałam urozmaicenia atrakcji o kosmitów, chupacabrę i Druidów, a w duchu obawiałam się hektolitrów jadu wylanych na szkolnictwo i politykę... Ale cóż, ciągnęło...
Początek wakacji. Stanisława tęskni za Kruszewicami tak bardzo, że, przy wydatnej pomocy umiejętności szpiegowskich Katarzyny, wykupuje majątek wraz z jego czterema mieszkańcami i bierze się za odbudowę dworu. Siedlisko ma być nie byle jakie: Sędziwój odtworzył projekt dawnej chluby rodu z pamięci, Stanisława zatrudniła do budowy adepta tajnej sztuki ciesielskiej oraz jego ukraińskich uczniów, a kuzynki snują plany przekształcenia majątku w gospodarstwo agroturystyczne.
Alchemik ruszyłby w świat w poszukiwaniu podobnych sobie, gdyby nie interwencja Bractwa Drugiej Drogi, zaś pogromcy wampirów udają się do Nidaros w ślad za niezwykle tajemniczym architektem ludzkości, a w Kruszewicach żyje się sielsko-wiejsko wszystkim, za wyjątkiem Moniki, która, po tysiącleciu spędzonym w ciele podlotka, najwyraźniej weszła szturmem w okres dojrzewania.
Podczas lektury tej części czułam się trochę jak kibic polskiej
reprezentacji piłki nożnej: Pilipiuk przy piłce, ładnie mija przeciwnika
(czyli pospolitego czytacza, jakim jestem), markuje podanie w lewo
(pojawia się intrygujący wątek) i, tuż przed bramką, traci piłkę (a mogło być tak pięknie).
Na dwoje babka wróżyła, jak to mówią.
Dziedziczki pod wieloma względami są słabsze od pozostałych dwóch części: akcja toczy się sennie, jak to bywa w letnie popołudnie na rozpalonej słońcem wsi, rzeka nadprzyrodzonych stworzeń najwyraźniej w tym skwarze wyschła i chupacabry nie uświadczyłam (nie oznacza to jednak, że nie spotkamy żadnego nowego mitycznego stwora - spotkamy, tylko pytanie: czy go zapamiętamy?), mniej akcji, więcej przepisów kulinarnych.
Dziedziczki są też lepsze, co zapewne spowodowane jest tym, że wydarzenia rozgrywają się w wakacje: nie ma opluwania systemu szkolnictwa, pilipiuczego domorosłego politykowania też jest mało, jeśli dobrze pamiętam ogranicza się ono do łapówkarstwa władz gminy byłego PGR Kurszewice. I Empik pojawia się chyba tylko raz.
Pilipiuk jest dla mnie autorem, którego twórczość nie porywa - czyta się go szybko i "gładko", jednak nie zaznaczałam cytatów i nie myślałam z bijącym sercem o bohaterach. Jest też pisarzem na tyle intrygującym, że na pewno jeszcze się spotkamy.
Na dwoje babka wróżyła.
Padło kilka goli po obu stronach, ale dokładnego wyniku nie pamiętam.
"Nic się nie stało!", pierwszy mecz o "Oko Jelenia" między tymi samymi drużynami niedługo się rozegra.
Za to te wydanie... cudne!
Recenzja Księżniczki tu
Czytałam z tej serii tylko "Kuzynki" i książka nawet mi się spodobała...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mi się kolejne części podobały chyba nawet nieco bardziej :)
UsuńJa również pozdrawiam!
Pilipiuk nadal przede mną, ale nie omieszkam zasmakować w jego twórczości:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanego odpoczynku!!
Smacznego :)
UsuńJakoś nie potrafię się przekonać do twórczości tego pana. Gdzie nie spojrzeć tam frustracja z powodu jakiegoś elementu polskiej rzeczywistości. Wkrótce może zaczniemy pana Pilipiuka nazywać Sumieniem Narodu [oby nie], ale wcześniej musiałby chyba zrobić coś, żeby jego wiekopomne dzieła podobały się większej ilości czytelników.
OdpowiedzUsuńPróbowałem, naprawdę próbowałem czytać "Księżniczkę". Dotarłem do setnej strony i poddałem się, bo książka w moim odczuciu była nudna jak flaki z olejem i naprawdę, nie działo się nic zasługującego na uwagę. Tak więc na kolejną część, jak i na pierwszą, nie skuszę się na pewno.
Pozdrawiam :)
Ehh, żeby go nazwać Sumieniem Narodu musiałby jeszcze proponować jakieś rozwiązanie, a nie tylko narzekać ;)
UsuńJa trafiłam z Księżniczką na dobry moment, bo przed nią czytałam coś baaaaardzo kiepskiego, więc w porównaniu wypadła po prostu rewelacyjnie ;)
Pierwsza część nie przypadła mi do gustu, więc raczej nie będę szukać ani czytać kolejnych ;)
OdpowiedzUsuńKwestia gustu ;)
UsuńNie czytałam żadnej książki tego autora. Jeśli jednak po niego sięgnę na pierwszy ogień pójdą Kroniki Jakuba Wędrowycza
OdpowiedzUsuńTeż się w końcu za niego muszę wziąć od pierwszego tomu, bo szósta część nawet mi się spodobała.
UsuńCzyli podsumowując Tobie bardzo się ta seria podobała, co oznacza tylko jedno - muszę wreszcie wziąć się za czytanie Pilipiuka!
OdpowiedzUsuńŻe bardzo to bym nie powiedziała, ale nie jest zła :)
UsuńOooo Pilipiuk! Chyba niedługo go poznam dzięki komuś przemiłemu... ;););) (podliz kontrolowany)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem... zresztą: co mi tam! Ciekawa jestem jak Ci się spodoba :)
UsuńMam na "Dziedziczki" wielką ochotę!
OdpowiedzUsuńProponuję zacząć od Kuzynek
UsuńMam wielką ochotę na ksiażkę. Ah, żeby tylko więcej czasu było.
OdpowiedzUsuńOj tak, czas zawsze jest dużym problemem ;)
Usuń