Bezgrzeszna to trzecia odsłona przygód Alexii Maccon. Lady Woolsey w tej części musi stawić czoła nadszarpniętej reputacji - czyli dzieciofelerowi - mechanicznym biedronkom oraz templariuszom. A nie będzie to łatwe bez ochrony ze strony watahy.
Jej męża pochłonęła najpierw iście nadprzyrodzona furia w wyniku której Alexia musiała wrócić pod rodzicielskie skrzydła, następnie zaś wpadł w godny alfy (choć czy godny?) ciąg alkoholowy - w końcu jak żona mogła zajść w ciążę, skoro mąż jest, technicznie rzecz ujmując, martwy? Zapewne Lord Akeldama mógłby rzucić nieco światła na tę niezręczną kwestię, niestety jednak został pozbawiony czegoś niezwykle cennego i w chwili obecnej jest nieuchwytny.
Jej męża pochłonęła najpierw iście nadprzyrodzona furia w wyniku której Alexia musiała wrócić pod rodzicielskie skrzydła, następnie zaś wpadł w godny alfy (choć czy godny?) ciąg alkoholowy - w końcu jak żona mogła zajść w ciążę, skoro mąż jest, technicznie rzecz ujmując, martwy? Zapewne Lord Akeldama mógłby rzucić nieco światła na tę niezręczną kwestię, niestety jednak został pozbawiony czegoś niezwykle cennego i w chwili obecnej jest nieuchwytny.
Nadludzka, dzięki niedyskrecji siostry, zostaje napiętnowana przez społeczeństwo za swą niedyskrecję. Już nawet nie może się w celach leczniczych napić herbaty w modnej, a co za tym idzie bezpiecznej, herbaciarni, gdzie schroniła się przed atakiem mechanicznych biedronek - tu, dla odmiany, atakują ją obrończynie moralności.
Królowa Wiktoria również nie daje wiary w bezgrzeszność bezdusznej i wyklucza ją z Gabinetu Cieni. Alexii nie pozostaje nic innego, jak przywdzianie, w ramach kamuflażu naturalnie, jednego ze szpetnych kapeluszy Ivy i udanie się na banicję do Włoch. Czyż pożeracz dusz może gorzej wybrać kryjówkę?
Królowa Wiktoria również nie daje wiary w bezgrzeszność bezdusznej i wyklucza ją z Gabinetu Cieni. Alexii nie pozostaje nic innego, jak przywdzianie, w ramach kamuflażu naturalnie, jednego ze szpetnych kapeluszy Ivy i udanie się na banicję do Włoch. Czyż pożeracz dusz może gorzej wybrać kryjówkę?
Lady Woolsey, w towarzystwie najwierniejszych przyjaciół i nieocenionej parasolki brawurowo ucieka przed zagrożeniem, nie zważając na dzieciofeler czy falbanki.
Bezgrzeszna jest nieznacznie gorsza od dwóch poprzednich części - lekko denerwowała mnie wizja Alexii w pierwszym trymestrze uciekającej rozbujaną kolejką górską, skaczącej i turlającej się po ziemi. Lekkie złagodzenie ognistego charakterku, będące logicznym następstwem stanu ducha po rozstaniu z mężem i rządzonego szalejącymi hormonami ciała, po prostu do niej nie pasuje. Dodatkowo sam motyw nadprzyrodzonej ciąży lekko zaleciał myszką, na szczęście jednak dość szybko się rehabilitując.
Gail Carriger za główne narzędzie obrała sobie humor okraszony nutką ironii i nie waha się go używać - cięte riposty, błyskotliwe opisy, gry słowne, krzykliwe kapelusze pani Tunstell i różowe falbanki pani Loontwill to znak firmowy tej autorki. Wilkołacze zaloty Conalla przekraczają granice wiktoriańskiej nobliwości, a madame Lefoux z nieodzownymi szpilkami od krawata oraz dopracowana w każdym calu aparycja lorda Akeldamy trzęsą murami więzienia w Reading.
Gail Carriger za główne narzędzie obrała sobie humor okraszony nutką ironii i nie waha się go używać - cięte riposty, błyskotliwe opisy, gry słowne, krzykliwe kapelusze pani Tunstell i różowe falbanki pani Loontwill to znak firmowy tej autorki. Wilkołacze zaloty Conalla przekraczają granice wiktoriańskiej nobliwości, a madame Lefoux z nieodzownymi szpilkami od krawata oraz dopracowana w każdym calu aparycja lorda Akeldamy trzęsą murami więzienia w Reading.
Coś, do czego przyklejona jest etykietka "nadprzyrodzone" powoli zaczyna wywoływać u mnie reakcję alergiczną objawiającą się czymś zbliżonym do syndromu Touretta - "chłam! grafomania! masówka!" wykrzykuję wymachując przy tym nadprzyrodzonym czytadłem przed mężowskim nosem, a potem wylewam przed Wami żale w nieco bardziej cywilizowany sposób.
W przypadku serii Protektorat Parasola hasło "genialne i nadprzyrodzone" to bardzo sprytny wybieg ze strony wydawcy (choć ryzykowny). Z jednej strony obawiałam się, że czytając tom pierwszy po prostu stracę czas na kolejne paranormalne dno, a z drugiej wyjątkowo natrętne "coś" mi mówiło, że niebanalna okładka i bezczelnie różowy napis mogą rzeczywiście skrywać genialną "powieść o wampirach, i wilkołakach i..." - reklama odniosła zamierzony skutek i tym sposobem rozpoczęłam przygodę z Alexią Maccon. Przeczucie mnie nie zawiodło - było warto.
Nieznacznie gorsza Carriger nadal jest genialna, że o nadprzyrodzoności nie wspomnę. W chwili obecnej, kiedy wszystko, co paranormalne, wygląda jakby zeszło z taśmy produkcyjnej w fabryce, która kupiła tylko dwie receptury i tańsze zamienniki półproduktów, Protektorat Parasola okazuje się rękodziełem z limitowanej edycji.
Polecam!!
tytuł oryginału: Blameless
tłumaczenie: Magdalena Motzan-Małkowska
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
liczba stron: 320
oprawa: miękka
cena z okładki: 34 PLN
jak do mnie trafiła: Selkar 31 PLN (z przesyłką)
***
Chętnie przeczytałabym recenzję któregokolwiek tomu z męskiej perspektywy i z przyjemnością udostępnię swój egzemplarz jakiemuś odważnemu blogerowi płci przeciwnej - adres mailowy dostępny w zakładce Kontakt - zapraszam! :)