sobota, 23 kwietnia 2011

Nacja - Terry Pratchett

Nie jest tajemnicą, że do Pratchetta i jego twórczości podchodzę z zapałem neofity i niesłabnącym zachwytem. Tak też podeszłam do Nacji, która stała sobie na półce przez miesiąc i cały czas kusiła magnetyzującą okładką i pięknym, powiem więcej: rozpieszczającym czytelnika, wydaniem. Spodziewałam się humoru żywcem ze Świata Dysku tylko osadzonego gdzieś na naszym ziemskim Pacyfiku i to był błąd, jest to science-fiction z dobrej, klasycznej szkoły Verne'a z dosyć mocno wyczuwalną nutką filozoficzną.

Rzecz dzieje się w jednym z alternatywnych światów. W Wielkiej Brytanii wybucha zaraza, która zbiera swe żniwo między innymi wśród następców tronu, tak więc statek "Ptaszyna" ma za zadanie odnaleźć i dostarczyć do ojczyzny sukcesora, oraz, jeśli uda się doścignąć "Słodką Judy", również jego córkę, pannę Ermintrudę.

Mieszkający na jednej z wysp na Oceanie Pelagialnym Mau ma zostać mężczyzną. Zostaje w tym celu zawieziony na Wyspę Chłopców, skąd ma powrócić na Nację w własnoręcznie zbudowanym kanu, by tam odebrać swój tatuaż, przeżyć tę akcję z nożem oraz zyskać duszę. Buduje więc piękne, niezawodne kanu i rusza w drogę, oczyma duszy widząc oczekującą na niego z ucztą całą wioskę. Jest już blisko, kiedy pochłania go wielka fala.

Gdy budzi się po jakimś czasie na swojej rodzinnej wyspie, Nacji, z przerażeniem i bezbrzeżnym smutkiem odkrywa, że jest jedynym ocalałym mieszkańcem wioski. Odnajduje zmasakrowane przez żywioł ciała swoich bliskich i nie potrafi wybaczyć bogom tego, że ocalili właśnie jego. "Nie dzieje się." tłumaczy sobie. "Nie dzieje się." z tym hasłem dźwięczącym w umyśle, odrętwiały "drugi" Mau, podąża śladami boga śmierci, Locahy, grzebiąc ciała niegdyś znanych sobie osób w morzu. Jednak ktoś jeszcze ocalał i obserwuje Mau wypełniającego najtrudniejszy obowiązek jego krótkiego życia. Ten ktoś to Ermin... Daphne, jedyny ocalały ludzki pasażer "Słodkiej Judy".

Akcja rozwija się bardzo,  bardzo powoli, dopiero w kilku ostatnich rozdziałach nabierając niesamowitego tempa i to powolne przyspieszanie stanowi minus tej pozycji, moim zdaniem jedyny, ale zdecydowany. Za dużo jest w niej rozważań filozoficzno-teologicznych, czasem nawet powtarzających się. Nie wiem, czy te powtórzenia były zamierzonym zabiegiem, w każdym razie niezbyt udanym, na szczęście jednak kunszt autora pozwala przez nie przebrnąć.

Postacie są zróżnicowane charakterologicznie i świetnie zbudowane. Mau to typowy przywódca, silna osobowość, pomysłowy i inteligentny, może trochę zbyt dojrzały, jak na swój wiek, ale poznajemy go lepiej już po wielkiej tragedii, która wywróciła całe jego życie do góry nogami i zmusiła go do szybszego stania się mężczyzną. Daphne to nastolatka wyłamująca się ze stereotypu wiktoriańskiej panienki, zainteresowana żywo nauką, w Londynie chodziła nawet na wykłady w Towarzystwie Królewskim. Ataba, kapłan, typowy dewot, skłonny nawet do morderstwa w obronie własnych przekonań. Wiekowa Pani Bulgot - mądra staruszka, szamanka, być może obdarzona jakimiś zdolnościami paranormalnymi. Pogrążona w depresji Nieznajoma... Pratchett ma niesamowity dar do tworzenia wiarygodnych i ciekawych postaci, co można zauważyć w Świecie Dysku, a tu jego kunszt osiągnął wyżyny, może ze względu na temat powieści.

Nacja nie należy do łatwych lektur. Trudno przebrnąć przez ból Mau uświadamiającego sobie, że tylko on z całej wyspy przeżył kataklizm. Trudno nie zatrzymać się na chwilę, by przemyśleć bunt chłopca przeciw bogom, słuszność lub niesłuszność przedstawianych Atabie argumentów. W posłowiu Pratchett napisał:
Myślenie.
Ta książka go wymaga. Od was zależy, czy będziecie próbować robić to w domu.
Trudno odmówić słuszności powyższego stwierdzenie - to nie jest lektura, obok której się przechodzi obojętnie. To książka o dorastaniu i to bardzo brutalnym, z dnia na dzień. O wierze, o tym, jak łatwo jest ją stracić, a także zastanawianie się nad samą jej istotą. Wreszcie, o dokonywaniu trudnych wyborów w imię wyższego dobra.

Jak wspomniałam na początku, spodziewałam się Świata Dysku, ale nie jestem rozczarowana tym, co otrzymałam. To jedna z najlepszych książek o życiu po zagładzie znanego świata i budowaniu nowego ładu, jakie czytałam. Polecam każdemu, pod warunkiem, że nie zrazi Was nieco przydługie rozwinięcie.


Ocena: 4,5/5
tytuł oryginału: Nation
tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Wydawnictwo: Rebis
liczba stron: 423
oprawa: twarda, w obwolucie
cena z okładki: 35,90 PLN
jak do mnie trafiła: Selkar, 26,50 PLN

10 komentarzy:

  1. Brzmi intrygująco, więc jak dopadnę gdzieś tę książkę, to z chęcią przeczytam:)). Pozdrawiam świątecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. „Nacja” to moja pierwsza książka Terry’ego Paratchett’a, więc nie miałem „naleciałości” ze Świata Dysku : )
    Rzeczywiście jeśli ktoś nastawia się na dużo humoru, to może się trochę rozczarować pod tym względem. Co oczywiście nie znaczy, że książka jest przez to mniej wciągająca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja robiłam już 2 podejścia do Pratchetta. Co prawda nie zaczynałam od tego tytułu a od "Koloru magii", ale jednak. I dwukrotnie skończyło sie to marnie...Niby wiem, że jest wyśmienitym pisarzem...że jego książki są cenione...Ba, sama wiem, że jest dobry ! Mimo to po iluś stronach staje się znużona lekturą i ją odkładam...Nie wiem...Może ja do Pratchetta jeszcze nie dojrzałam ??

    OdpowiedzUsuń
  4. Pratchett przede mną, ale jestem go coraz bardziej ciekawa, bo może to będzie tak, jak z tym Sapkowskim, i Pratchett też tylko czeka, żeby mnie zachwycić? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chyba do Pratchett’a jeszcze nie dorosłam, albo to po prostu pisarz nie dla mnie. Czytałam dwie książki o Świecie Dysku - doceniłam, ale nie zachwyciłam się. Kiedyś dam mu jeszcze szansę, albo on mnie ;)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kasandra,
    ja również pozdrawiam :)

    Alannada,
    polecam :)

    Klaudiusz,
    to musiałeś się nieźle zdziwić, kiedy po Nacji sięgnąłeś po Świat Dysku... zupełnie inny styl.

    Ewa,
    ja też zaczynałam od Koloru Magii i doszłam do wniosku, że to nie dla mnie. Na szczęście Enedtil mnie przekonała do kolejnego podejścia i tak oto zostałam fanką Pratchetta. Polecam cykl o Straży.

    viv,
    że Sapkowski Cię zachwycił to się nie dziwię, a Pratchetta koniecznie spróbuj, tylko nie zaczynaj od Koloru Magii :)

    Arsenka,
    myślę, że na Pratchetta trzeba też złapać "fazę", więc daj mu jeszcze szansę :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja pierwsza książka Pratchetta, sięgając po nią myślałem że należy do Świata Dysku. Bardzo mi się podobała i nawet nie obejrzałem się a już ją kończyłem, a gdy sięgnąłem po Kolor Magii byłem trochę zawiedziony.

    OdpowiedzUsuń
  8. No ładnie!:D Nadrobienie zaległości na Twoim blogu zajmie mi przynajmniej dwa wieczory, dlatego postaram się już dziś trochę skomentować :)
    Tyle słowem wstępu. Na szczęście, bądź też nieszczęście miałem tę sposobność dowiedzieć się, iż "Nacja" zdecydowanie odbiega od cyklu "Świata Dysku", jednakże, do teraz choć w najmniejszym stopniu nie przypuszczałem o czym jest. Okładka, owszem magiczna, od jakiegoś czasu kusi mnie podczas wizyt w księgarniach, ale jak na złość półki biblioteczne pod tym względem świecą pustkami. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać tę powieść, bo spojrzenie na Pratchetta z zupełnie innej perspektywy może być ciekawe.
    Czy mi się wydaje, czy nazwy statków mają w sobie coś ze znanego nam sir Terrego?:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Maks,
    miło znów Cię gościć w moich skromnych progach :)
    Fakt, to ciekawe doświadczenie - mile Cię zaskoczy.
    Nie tylko one, nie tylko... :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...