Pierwsze, co rzuca nam się w oczy to piękna okładka, zapraszająca ciepłym, miodowym kolorem i tajemniczym rysunkiem. Wpatrywałam się w nią jak zahipnotyzowana, zanim zajrzałam do środka. Powitał mnie kolejny mit o stworzeniu świata i już wiedziałam, że mam do czynienia z klasyczną fantasy, byłam tylko ciekawa jak bardzo klasyczną.
Zbiera się drużyna pozornie niepasujących do siebie indywiduów - dhuss Tern, sidcha Neiss, Gończa Nekropolis Stein oraz przywołany w barbarzyńskim rytuale demon Krojon, których jednak łączą długi względem siebie: Gończa wybiła gałąź sidchy, a dhuss nie będący dhussem wywołał demona z innej płaszczyzny bytu. Tę pełną wzajemnej nieufności zbieraninę popycha do przodu jedynie osobowość Terna - Krojon darzy go głębokim szacunkiem, a obie dziewczyny afektem.
Trudno im się zresztą dziwić - wiedza dhussa jest ogromna, wydaje się on wiedzieć o wszystkim, co ma jakikolwiek związek z magią i Zwierzętami Rajlegu, a jego tajemnicze usposobienie i honorowe zachowanie czynią z niego jedną z najbardziej seksownych męskich postaci fantasy, jakie ostatnio spotkałam. A tak! Seksownych - użyłam tego słowa nie bez kozery - niech się strzegą emo-wampiry wegetarianie, dhuss Tern ma charyzmę, inteligencję i odwagę, o jakie we współczesnej fantastyce trudno, a nic tak nie przyciąga kobiet jak obdarzony magnetyzującą osobowością, śmiały intelektualista.
Na uwagę zasługuje niewątpliwie Rajleg - magiczny świat wykreowany od podstaw z wykorzystaniem mitu o drzewie światów. Opisana w tej części cyklu płaszczyzna bytu jest zasiedlona wieloma różnorodnymi rasami, obdarzonymi, w mniejszym lub większym, stopniu inteligencją, empatią oraz magicznymi umiejętnościami. Wiele ras żyje w systemie plemiennym, istnieją szkoły magii, dość wyraźnie jest narysowany wątek szamanizmu, pojawiają się nekromanci.
Na końcu książki znajdziecie mapkę, po którą, po wstępnym przeanalizowaniu jeszcze przed czytaniem, nie sięgnęłam nawet raz. Autor na tyle plastycznie opisuje kolejne etapy wędrówki, że wystarczyła mi w zupełności mapa kształtująca się w mojej wyobraźni.
Pisząc tę opinię prawie miesiąc po przeczytaniu książki, nadal mam przed oczami Terna i jego kostur podczas rzucania zaklęcia, podobną do żmii witkę Neiss, czy czarnołuskiego Krojona wbijającego zęby w drzewo, co stawia dzieło Pierumowa dość wysoko w rankingu przeczytanych przeze mnie w ostatnim czasie książek, jednak i tu dopatrzyłam się niewielkiego minusa - mimo całej magii, jak dla mnie akcja rozwija się trochę za wolno, stawiając zbyt wiele pytań i nie udzielając odpowiedzi.
Słówko na temat wydania - oprócz problemu, jaki zawsze mam z książkami Solaris, czyli ostrożnym zerkaniu do środka w obawie przed złamaniem grzbietu, mam zastrzeżenia do języka - pomimo naprawdę dobrego tłumaczenia, występuje tu rażąca ilość pleonazmów typu "wrócić z powrotem", które mi bardzo przeszkadzały. Pisząc rażąca mam na myśli liczbę dwucyfrową z przynajmniej czwórką na początku, gdyż ten irytujący błąd językowy pojawiał się średnio co 10 stron...
Podsumowując - Tern to początek naprawdę dobrego, klasycznego cyklu fantasy, a jak bardzo klasycznego? Hmm, kolejne tomy powiedzą zdecydowanie więcej.
Ocena: 4/5
Szukam właśnie takiej pozycji z fantastyki, która mnie całą wciągnie w ten świat:D Może skuszę się na tę pozycje i pokocham ten gatunek? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZ uporem maniaka nie będę szukać tej książki, ale jak wpadnie mi w ręce to przeczytam. Okładka mnie nęci...:) Zawartość jak najbardziej też choć tebłędy lekko odstraszają.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie czytania "Terna" i jak na razie moje odczucia są bardzo podobne do twoich, choć mnie najbardziej irytują te pytania, których odpowiedzi w tym tomie raczej nie poznam :P
OdpowiedzUsuńNo i jak dla mnie to "klasyczne fantasy" jest nieco zbyt.... "klasyczne" - czytam i czuję się jakbym grała w jakiegoś rpga, w którym razem z drużyną wykonuję kolejne zadania, będące częścią jednej wielkiej misji :)
Okładka rzeczywiście zjawiskowa, no i podoba mi się to, co napisałaś na temat wykreowanego przez autora świata. Brzmi naprawdę kusząco!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Hm, lubię tego pana, zwłaszcza po przeczytaniu innego jego cyklu fantasy ("Kroniki [takiej krainy na "H", której nazwę potrafię jeszcze wypowiedzieć, ale w żadnym wypadku napisać]"). Ma zawsze mnóstwo pomysłów, z których większość doskonale nadaje się na temat szkicu czy ilustracji.:) Ma też jedną wadę: potrafi tak bardzo rozbudowywać swoje uniwersa, że czytelnik nie jest w stanie ich ogarnąć. Mam nadzieję, że tym razem tego uniknie.:)
OdpowiedzUsuńNo, w końcu jakieś fantasy, w którym ludzie[?] używają magii. A na to chyba czekałem. :) No i okładka całkiem interesująca.
OdpowiedzUsuńTwoja opinia też zrobiła swoje. :P
Po dniu matki z dziećmi ;) i pisaniu własnej recenzji stać mnie w sumie tylko na "zaciekawiłaś mnie i chętnie sięgnę, jak się nadarzy sposobność". Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że mnie zainteresowałaś. Skoro po miesiącu od przeczytania książki dalej pozostała Ci ona bardzo w pamięci to na pewno jest warta przeczytania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Patka,
OdpowiedzUsuńta pozycja powinna być ok - jest to klasyczne fantasy.
Ewa,
błędów wszędzie pełno, niestety...
Silaqui,
też miałam takie wrażenie - ale chyba większość klasycznych fantasy tak ma...
Isadora,
dzięki :)
Moreni,
jak na razie ogarniam uniwersum, ale, jeśli tempo się utrzyma, będzie ciężko ;)
Pan R,
z magicznych fantasy polecam jeszcze: Ziemiomorze, Kroniki Czarnoksiężnika, nawet serię Lebbona, choć tam magia umarła.
viv,
dziękuję i również pozdrawiam :)
Marta,
jest :)