poniedziałek, 27 czerwca 2011

W północ się odzieję - Terry Pratchett

Powtórzę po raz kolejny i na pewno nie ostatni, że do twórczości Sir Terry'ego Pratchett'a podchodzę z zapałem neofity i niesłabnącym zachwytem, więc nie jest dziwne, że W północ się odzieję trafiła na moją półkę.

"Skąd ten niesłabnący zachwyt?" zapytacie. Otóż, wiele jest w twórczości Pratchetta rzeczy nad którymi można się zachwycać.

Chociażby sposób konstruowania postaci. Powiedzenie, że główna bohaterka jest wyrazista, to jak stwierdzenie, że słońce świeci. Niby to prawda, ale słońce poza tym swoim świeceniem  robi przecież dużo więcej. A jakby tak pod uwagę wziąć jeszcze gwiazdy, to się nagle okaże, że całe niebo się jarzy, migoce, promieniuje, wspomaga fotosyntezę, stymuluje wydzielanie witaminy D i co tam jeszcze komu przychodzi do głowy. Tak i w Świecie Dysku przechadzają się zróżnicowane, żywe postacie, jeden jest dobry, drugi zły, trzeci wysoki chudy niski gruby, a czwarty... lepiej nie wiedzieć o nim zbyt wiele. O, na ten przykład w Kredzie, gdzie mieszka wielka ciut wiedźma, Tiffany Obolała, oraz: Nac Mac Feeglowie ze swoją keldą i Wielkim Gościem, Roland, Preston, Amber Petty i jej lubiący zaglądać do kieliszka krewki ojciec, a Kreda to przecież nic, w porównaniu z Ankh-Morpork. Skupmy się jednak na Kredzie.

Tuż po jarmarku "na który chodzi się z nadzieją zdobycia całusa, a jeśli ktoś naprawdę ma szczęście, to również obietnicy następnego"* (w skrócie zwanym "szorowaniem"), Tiffany, która bardzo, ale to bardzo potrzebuje snu, zostaje wezwana do domu państwa Petty, gdzie, rękami swojego zamroczonego alkoholem ojca, została skatowana do nieprzytomności trzynastoletnia Amber. We wsi rozbrzmiewa już kocia muzyka i tylko od miejscowej czarownicy zależy, jaki zbierze owoc. W takim wypadku trzeba się wykazać nie lada charakterem: odebrać ból dziewczynie widząc martwe dzieciątko, którego ta już nie przytuli do serca, i jednocześnie zdecydować o dalszych losach pana Petty'ego.
(...) kiedy dochodzi już do tego, że trzeba podjąć decyzję o życiu lub śmierci, decyzję podejmuje sama, gdyż jest czarownicą, a bywa, że nie jest to wybór między dobrem a złem, ale między złem a złem. Nie ma właściwych wyborów, są tylko... wybory.*
Jednak nie tylko przed takimi wyborami staje Tiffany każdego dnia. Czasem jej zadanie polega na pomocy umierającemu w przejściu na ten drugi świat. Tak właśnie dzieje się ze starym baronem, jednak nie każdy potrafi to zrozumieć. Innym razem wraz z Feeglami pomoże w sprzątaniu, a która gospodyni lubi, jak jej bałaganiarstwo wytknąć? Cóż, "trucizna trafia tam, gdzie trucizna jest przyjmowana"*, a jeden z bohaterskich czynów Tiffany z przeszłości obudził kogoś, kto najbardziej na świecie nienawidzi czarownic i zrobi wszystko, by zasiać tę nienawiść, gdzie tylko się da i skierować jej pełną moc na wielką ciut wiedźmę tych wzgórz.

Tiffany Obolała i inne czarownice są prześladowane gdziekolwiek się pojawią. Jaką decyzję i jakie ryzyko podejmie Tiffany, żeby zażegnać niebezpieczeństwo i odesłać prześladowcę tam, skąd przybył? I czy wielka ciut wiedźma kiedyś się wyśpi?

To chyba najmroczniejsza książka ze Świata Dysku, jaką miałam przyjemność czytać. Dużo tu zmagania ze śmiercią (a Śmierci jak na lekarstwo), tym razem na widelcu mamy przemoc domową, polowania na czarownice i lincze - nie za prosty owoc do zgryzienia, ale jednak warto. Zaraz za cierpką nutką kryje się słodycz pratchettowskiego humoru.

Na jednym z blogów widziałam stwierdzenie, że Pratchett napisał dark fantasy. Nie zgodzę się, nadal porusza się w swoim ulubionym gatunku, jakim jest comic fantasy, dodaje jednak sceny rodem z horroru. Oraz podróże w czasie. Oraz love story.
W dark fantasy nie ma miejsca na boffo i Feeglów, ale w comic fantasy znajdzie się miejsce na horror.

Jeśli zaczniemy każdą książkę tego autora rozkładać na czynniki pierwsze, szybko się okaże, że jest on nowym Kingiem, niektórzy doszukają się czystego science-fiction pozwalającego go ochrzcić ciotecznym wujkiem tego gatunku, innym spodoba się romantyczna nutka... Nie zapominajmy również o tym, że można by go okrzyknąć mistrzem kryminału zdolnym zdetronizować Agathę Christie. I to kolejna rzecz, dla której stałam się pratchettowską neofitką - ten autor jest tak oryginalny, że niemal braknie pomysłów, do kogo jeszcze go porównać.

Nie dajmy się zwariować i pozwólmy Pratchettowi bawić się (i nas) tak, jak to robił do tej pory. I nie zwlekajmy z tym, w końcu "Jak se tak bedziemy cekać, az juz prawie walniemy o ziemie i dopiero wtedy wyskocymy, to istowo wyjdziemy na guptaków."*

Ocena: 4,5/5
tytuł oryginału: I shall wear Midnight
tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
liczba stron: 296
oprawa: miękka
cena z okładki: 29,90 PLN
*cytaty z książki 

21 komentarzy:

  1. Świat Dysku jeszcze przede mną i jak czytam recenzje książek Pratchetta, to już nie mogę się doczekać spotkania z tym pisarzem:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też dotąd nie czytałam nic Pratchetta, ale na szczęście wszystko jeszcze przede mną ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie tam do pana Terry'ego przekonywać nie trzeba, ale miło czytać pochlebne opinie o nim.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, ależ mi pobudziłaś apetyt! Czytałam parę książek Pratchetta i ciągle ubolewam, że za mało, więc teraz mam pretekst, by znów do niego wrócić!

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. kasandra,
    tylko nie zaczynaj od Koloru Magii - dobra rada :)

    verity,
    czas nadrobić, warto :)

    Moreni,
    ja to wiem, i Ty to wiesz :D

    Isadora,
    ja też nadal neofitka - czytam jak mam możliwość i nie mam dosyć!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem w trakcie publikowania swojej recenzji tej książki i także oceniam ją wysoko. Naprawdę, super lektura!

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie czytałam żadnego dzieła tego autora, lecz mam w swej biblioteczce jakąś jego książkę, więc z ciekawości zajrzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Magdo, dlaczego mnie nie poradziłaś tego samego co Kasandrze? ;) Poleć mi od czego najlepiej zacząć, proszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Alannada,
    chętnie spojrzę i porównam oceny :) super lektura!

    cyrysia,
    byle nie Kolor Magii - bo się zawiedziesz.

    Ewo,
    już nadrabiam: nie zaczynaj od Koloru Magii ;)
    Ja dopiero raczkuję w Świecie Dysku, ale mi się bardzo podobała Straż! Straż! - momentami płakałam ze śmiechu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja rowniez uwielbiam Pratchetta, tej ksiazki akurat nie czytalam, wiec na pewno sie skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dotąd miałem dwa spotkania z sir Pratchettem pierwsze dobre z "Nacją" ale drugie już było słabsze właśnie z "Kolorem Magii". Ale ten tytuł po twojej recenzji zapowiada się dobrze. "W pólnoc się odzieję" jest chyba którąś częścią podcyklu Tiffani Obolałej, dlatego mam małe pytanie czy nie ma w niej przypadkiem jakiś odniesień do wcześniejszych części tego podcyklu?

    OdpowiedzUsuń
  12. miqa,
    nie zawiedziesz się :)

    Dawiro,
    Są nawiązania. Najważniejszym jest bohaterski czyn z przeszłości. Wcześniejsze części i tak przeczytam z przyjemnością, ale jeśli nie lubisz spoilerów - może lepiej zacząć od pierwszego tomu z tego podcyklu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie lubię Cię, wiesz? Bardzo. I jestem zła ... i zazdrosna ... i zaraz zacznę spać i tupać nóżką, że Ty masz, a ja nie. I żeby brzydko nie powiedzieć, ale w du... mam moje postanowienie. Idę jutro do księgarni. Twojej recenzji póki co nie czytam, ale po prześliźnięciu się oczkami po tekście, widzę, że jest dobrze. Zresztą innej opcji w przypadku sir Terry'ego nie ma. Każda, jedna jego książka jest genialna :D

    -

    No dobra, niech będzie. Z tym nielubieniem przesadziłam. Ale zła i zazdrosna jestem dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. enedtil,
    A Cię lubię :) Ale.... Na-na-na-naa-na! :P a ja mam, a Ty nie! :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiedźma ;p tak się nade mną pastwić. Poczekamy zobaczymy ... a zresztą ... Ty masz tę jedną, której ja nie mam, za to ja mam te 40 kilka innych, których Ty nie masz ;P

    Se se se i na naaa na :D Nawet żyrafę ze stołka, jak biedaaaa ! I tylko jeża przelecieć się nie daaa !

    OdpowiedzUsuń
  16. a jak! Kapelusz noszę z dumą! :D Łojzicku! Wredna ciut babo! ;) Może i masz, ale wierz mi... niedługo! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Olaboga! Bomiewezno! Niezłe mi tu blektaki wymyślasz! ;)

    Toć grubeszychy ni majom pojęcia co my tu za tajułki pisujemy :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Istowo, grubeszychy musom tera tocyć swojom kłode, tajułki i wiedźmienie to nasa misio :D

    OdpowiedzUsuń
  19. ;D

    Ha! Mam i ja ];-> Aż mi się dziś łezka w oku zakręciła, czytając pierwsze strony. Zresztą całkowicie popłakałam się też, ale ze śmiechu ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiedziałam, że nie wytrzymasz :D a Pratchetowa półka mi się rozrasta, za jakiś czas ją pokażę ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czekam niecierpliwie :)

    Wiesz, i tak cholernie długo wytrzymała ;) Do tej pory było tak, że jak już przeczytałam wszystkie wydane i dostępne książki ze Świata Dysku, po każdą następną biegłam w dniu premiery. Byłam pod księgarnią na kilka minut przed otwarciem i często się zdarzało, że książka nie były jeszcze wystawiona na regał i sprzedawca musiał mi ja przynieść z zaplecza ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...